bandersnatch recenzja, bandersnatch recenzja, bandersnatch black mirror review

Black Mirror: Bandersnatch recenzja interaktywna

Jak bawiłem się podczas oglądania filmu z serii Black Mirror, Bandersnatch? Czy ten interaktywny film to coś więcej niż ciekawostka?

Bandersnatch recenzja

Nasza recenzja interaktywna

Razem z Michałem po obejrzeniu Bandersnatcha wpadłem na pomysł nagrania recenzji, w której nasi widzowie mogliby wybierać, co się w niej dalej dzieje. Jak inaczej można przecież zrecenzować interaktywny film, niż w interaktywnej recenzji?

W związku z tym zapraszam Was do przeżycia tego niesamowitego widowiska jutjubowego.

Pierwszy film interaktywny w historii! Bandersnatch recenzja

Oddanie widzowi możliwości decydowania o rozwoju fabuły w filmie nie jest nowym pomysłem. Okazuje się, że już w 1967 w Kanadzie wyświetlono pierwszy film interaktywny, stworzony przez czeskiego reżysera i scenarzystę, Radúza Činčerę.

Kinoautomat: Człowiek i jego dom, bo taki tytuł nosi to dzieło, był niesamowitym projektem. Jego pierwszy pokaz odbył się w specjalnie zbudowanym kinie w Montrealu. Każde z 127 foteli miało tam zainstalowane po dwa przyciski – czerwony i zielony. Podczas momentu decyzji w Kinoautomacie, widzowie mieli głosować na dwa możliwe wybory. Cały seans wyświetlały dwa zsynchronizowane projektory. W momencie decyzji operator zasłaniał odpowiedni projektor.

Wybór był złudny, bo nieważne jaką decyzję widzowie podjęli, rezultat zawsze był taki sam. Film nie posiadał budowy drzewa, gdzie z każdą decyzją mnożą się alternatywne rezultaty, tylko stanowił raczej iluzję interaktywności.

Najlepsza w tym wszystkim jest chyba interpretacja tej pozornej możliwości decydowania. Sam reżyser mówi, że jest to satyra demokracji. Niektórzy krytycy skłaniają się do tezy, że film pokazuje brak możliwości wpływu na przeznaczenie. Niezwykle mi się to podoba.

To jest też pomysł, na jakim opiera się Bandersnatch.

52 lata później – Netflix robi swojego Kinoautomata 

Wyobraźmy sobie, jak zareagowałby reżyser Kinoautomatu, Radúz Činčera, gdyby ktoś powiedział mu, że w przyszłości powstanie platforma streamingowa, która pozwoli w pełni wykorzystać jego wizję.

Zapewne jego pierwsze słowa brzmiałyby – „Co to platforma streamingowa?”.

W każdym razie, nastały czasy platform streamingowych, które bez większych problemów mogą stworzyć filmy interaktywne. Dzisiaj nie trzeba budować specjalnych foteli z przyciskami, bo każdy użytkownik Netflixa ma pod ręką pilota, myszkę czy ekran dotykowy, dzięki którym może o wszystkim decydować.

Bandersnatch nie jest pierwszym filmem interaktywnym Netflixa. Platforma próbowała wypróbować tę technologię na czterech produkcjach dla dzieci m.in. na Kocie w butach czy Minecraft: Story Mode od Telltale.

Pytanie jednak brzmiało – czy taka forma rozgrywki ma sens w nieco poważniejszym filmie. W związku z tym Netflix postanowił zrobić interaktywny odcinek Black Mirror.

Przyszłość czy mała ciekawostka?
Bandersnatch recenzja

bandersnatch recenzja, bandersnatch black mirror review

Akcja Black Mirror: Bandersnatch przenosi nas do roku 1984, kiedy młody programista, Stefan Butler projektuje rewolucyjną grę wideo, w której decyzje gracza mają wpływ na fabułę. Bohater inspiruje się do tego fikcyjną książką Bandersnatch o podobnym założeniu.

W trakcie tworzenia swojego dzieła, Butler dowiaduje się coraz więcej o autorze książkowego Bandersnatcha, który, niczym Philip K. Dick, wątpił w wolną wolę i realność samego świata.

I tu wchodzimy my. Widzowie. Ci, którzy kierują losami Stefana, sprawiając, że zacznie wątpić w wolną wolę i realność samego świata. Chłopak stanie się naszą chwilową zabawką. Ten film powinien przerażać nas, prezentując przed nami ideę, że może nasze życie opiera się na zabawianiu naszych stwórców. Bandersnatch powinien mieć podobne oddziaływanie na odbiorcy jak Truman Show czy Śniadanie mistrzów Kurta Vonneguta.

Gdzieś tam niestety, być może z zafascynowania widza możliwością wyboru, a może niewciągającą samą historią – niezbyt się boimy. A powinniśmy, bo przecież myśl, że bawimy się czyimś życiem dla własnej przyjemności jest straszna.

I na tym czarnolustrowym, ostrzegającym polu Bandersnatch zawodzi. Triumfuje za to oczywiście w samej przyjemności, czerpiącej z poznawania kolejnych zakończeń i wyborów. Sam moment z możliwością wyjawienia bohaterowi, że jesteśmy z Netflixa był niesamowicie zabawny.

Być może, zastanawiając się nad tym dłużej, o to chodziło twórcom filmu. Żebyśmy w ogóle nie zwracali uwagi na to, że znęcamy się nad bohaterem, bo czerpiemy z tego niezłą frajdę, bo możemy mu tłumaczyć, czym jest platforma streamingowa. Ciekawe.

Bandersnatch to, moim zdaniem, zdecydowanie ciekawostka. Nie sądzę, żeby filmy interaktywne mogły kiedyś stać się normą, bo… mamy po coś przecież gry wideo, prawda?

Na uwagę zasługują jeszcze nawiązania do innych dzieł kultury science-fiction, jak Ubik Philipa K. Dicka, Śniadanie mistrzów Vonneguta (scena z lustrami – uśmiech od ucha do ucha zagościł na mojej twarzy) czy nawet takie małe rzeczy, jak plakat Akiry w tle.

Polecam zobaczyć samemu Black Mirror: Bandersnatch, bo choć pewnie nie zostaniecie porwani samą historią, na pewno docenicie niektóre pomysły twórców.

Bandersnatch recenzja