Sorry Boys ROMA

sonia szostak

Zwyczajne cuda – Sorry Boys ROMA

Słucham tej płyty już od dwóch tygodni. Słucham i ciągle chce coś napisać. Zamiast pisać słucham i zastanawiam się. Dlaczego Sorry Boys to wciąż tylko alternatywny przedsionek wielkiej, pozornie pałacowej, sali gwiazd?

Trochę trudno zabrać się za pisanie „recenzji” płyty, którą stworzyli bliscy ludzie. Z jednej strony uwielbiam ich za normalną codzienność, z drugiej podziwiam za niecodzienną, artystyczną odległość.

Ile to czasu upłynęło od pierwszych taktów Chance? Piosenki, która sprawiła że przypomniałem sobie słodko – smutne dźwięki Cocteau TwinsCancer Sign Love czy I Feel Life były częstymi gośćmi w moim radiowym programie. Kiedy prezentowałem nagrania z Hard Working Classes, nie mogłem uwierzyć, że te dźwięki nie pochodzą z wysp, tylko powstały zupełnie niedaleko wiślanej plaży.

Nagle okazuje się, że się znamy. Nawet lubimy, a rozmawiając lubimy jeszcze bardziej. Jak? Kiedy? W jaki sposób twoi idole stają się znajomymi? Jak mawiał wieszcz – „z nienacka”. Chwila, gest, spotkanie, papieros, kilka słów. Listopadowy wiatr zbliża ludzi.

Siedzimy w studio, a ja przeżywam koszmar prowadzącego. Co się dzieje? Ci wygadani, mili, młodzi ludzie umierają przed mikrofonem. Oni naładowani emocjami z eteru, ja wytrącony z orbity spokojnego lotu poduszkowcem. Na szczęście piosenki nie potrzebują ochroniarza. Wypełniają pięknie pozorną ciszę, a ja, z uśmiechem barbarzyńcy, zbliżam ich talent do zagubionych, w miejskich ciemnościach, głośników.

sorry boys

Tomek ma niezwykłą zdolność podkręcania muzycznej rzeczywistości. To centrum handlowe między naszymi mieszkaniami jawi się niczym agora. Czekam na pierwszy kawałek. Jest! Słońce wdziera się top gun-owym riffem. Koncert w wypełnionych Hybrydach i chór wciśnięty pod samym sufitem zostają wspomnieniem Vulcano.

Wreszcie. Kasia z Mystica podsyła link do nowej płyty. Nie lubię słuchać uwiązany do kompa, zawsze ktoś coś chce, ktoś dzwoni, ktoś coś. Z nowym krążkiem Sorry Boys ROMA jest pewien kłopot. Ciężko wybrać ten najlepszy kawałek. Każda piosenka ma w sobie coś smakowicie magicznego, co sprawia, że płyty po prostu dobrze się słucha.

Pierwszy album Sorry Boys spadł na mnie niespodziewanie. Nie miałem żadnych oczekiwań, nie zastanawiałem się. Po prostu połykałem kolejne kawałki, wsłuchując się w brzmienia, łkające gitary, zadziwiające wokalizy i soczyste, unoszące się w przestrzeni melodie. Przy Vulcano było już inaczej. Zawsze gdzieś tam z tyłu głowy czekały porównania.

Po The Sun, czas na Phoenix, z zapachem clannad-owych klawiszowych, które przybliżały analogowe kolory lat osiemdziesiątych. Wreszcie ciary przy Leaving Warsaw, dzięki podniosłym, lekko mrocznym syntezatorowym akordom, rozrywającym pozorny spokój. Jednak czasem miałem wrażenie, że moi przyjaciele szukając zaskakujących rozwiązań produkcyjnych, zgubili zaskakująco dobre melodie.

Jak będzie teraz? Wracam zaskoczyło ludową wokalizą. Eh. Znowu przekombinowali? Nie. Okazuje się, że z każdym taktem, każdym dźwiękiem piosenka nabiera mocy. Wszystko smacznie wyważone, wystrzela w refrenie, który szybko wbija się do głowy i zostaje na długo. Chyba już ciężko wyobrazić sobie ten numer bez głosu Pani Apolonii. Jej barwa jest niczym przyprawa, podkręcająca smak dania.

Początek płyty Sorry Boys ROMA atakuje przebojowym Apollo. Od pierwszych dźwięków gitary basowej jestem kupiony. Lord rozpycha się w moich uszach leniwie i płynie unoszony pięknymi głosami Soul Connection Gospel Group. Delikatne akordy fortepianu i przez chwilę czuję się, jakbym siedział w małej knajpce. Roma sączy się delikatnie. Kazoo zawodzi lirycznie, a za oknem miarowo puka w szyby deszcz. Śpiewam pod nosem Alleluja, falując za biurkiem, a palce rytmicznie wystukują kolejne słowa.

Mojo rzuca muzyczny urok. Kiedy Bela śpiewa Use your forces inside out znów słyszę cudowne echo wokaliz Elizabeth Fraser. Muzyczna pajęczyna rozpięta między kolejnymi uderzeniami perkusji otacza i zatrzymuje na dłużej. Supernowa wiruje i kołuje w głośniku, aby zapaść się w nostalgii Miasta Chopina, które wypełnia rytmicznie krocząca, przejmująca zaduma. Water uderza w głośniki falą refrenu, aby ukołysać nas w oczekiwaniu na piękny finał. Bo na tej płycie zdarzają się zwyczajne cuda, zamknięte w słowach i dźwiękach. Muskają nasze policzki ciepłym wiatrem pięknych słów, gorącymi brzmieniami, spokojem i nadzieją zaklętą w ulotnych melodiach.

sorry_boys_roma

Sorry Boys ROMA

Lord
Apollo
Roma
Wracam
Mojo
Alleluia
Miasto Chopina
Water
Supernowa
Ukołyszę
Zwyczajne Cuda

 

 

Sorry Boys wystąpili ostatnio na urodzinach Radia MUZO.FM. Przezytaj naszą relację z koncertu w Palladium.

Sorry Boys w Palladium, czyli Szefowa i Chłopaki