green book recenzja

Green Book recenzja – nietykalny szablon na film

Green Book to jeden z tych filmów, po których seansie jesteście naładowani pozytywną energią.

Green Book recenzja

Jak zobaczyć w kimś obcym samego siebie – Green Book recenzja

Najnowszy obraz Petera Farelley’a to dzieło bez wątpienia poruszające. Mamy bowiem przed sobą historię drogi o przełamywaniu uprzedzeń, budowaniu więzi między ludźmi, którzy w latach 60., nigdy nie powinni takowej posiadać.

Tony Vallelonga (Vigo Mortensen) jest cwaniakiem z Bronksu, pracującym jako ochroniarz w nowojorskim klubie nocnym. Jego całe życie sprowadza się do niezbyt inspirującej pracy, utrzymywania rodziny i bicia rekordów w najszybszym jedzeniu fast foodów. Jako zamknięty w swoim małym świecie człowiek, pełny jest uprzedzeń do ludzi odmiennej rasy.

Dzięki sprytowi i licznym oszustwom zdołał wyrobić sobie imię na ulicy. Zdołał je sobie wyrobić na tyle, że w chwili gdy potrzebował nowej pracy, od razu skontaktował się z nim doktor, potrzebujący szofera.

Ten doktor nie jest jednak takim doktorem, o jakim myślał Tony. Nasz cwaniak z Bronksu przyjmuje ofertę pracy od czarnoskórego Dona Shirleya (Mahershala Ali), wybitnego muzyka jazzowego. Przez następne osiem tygodni ma wozić Czarnego muzyka po głębokim południu Stanów Zjednoczonych Ameryki, by ten grał koncerty.

Zamknięci na długie godziny w jednym samochodzie, obaj panowie skazani są na swoje towarzystwo. Przed całą drogę poznają siebie, zmieniając zdanie na swój temat. Green Book to fantastyczna opowieść o tym, jak niewiele czasu potrzeba, by zobaczyć w drugiej osobie, nieważne jak innej od nas, człowieka.

Co czyni ten film wyjątkowym?

Doktor Don Shirley, jako czarnoskóry muzyk, nie jest mile widzianym gościem na południu USA . Green Book przedstawia problem rasizmu i segregacji rasowej, jak żaden inny film, który wcześniej widziałem. Szczególnie wstrząsnęła mną scena, w której bohaterowie zostają zatrzymani przez policję, bo znaleźli się na terenie jednego z miast typu sunset town, w których po zmroku na ulicy nie mogło być żadnych czarnoskórych ludzi. Wrażenie spotęgował fakt, że tytułowa zielonka książka to, jak się okazuje, przewodnik po hotelach czy motelach, w których będą mieli prawo bezpiecznie przenocować.

Green Book naprawdę dobrze przybliża te problemy, skłaniając nas do przemyśleń, jak dziwny jest ten świat. To chyba jeden z najlepszych aspektów tego filmu.

Na szczęście – niejedyny. Tytuł tej recenzji brzmi „Nietykalny szablon na film„. Oczywiście z jednej strony chodzi tu o porównanie Green Book do francuskiego filmu Nietykalni z 2011, w którym również bohaterowie, mimo barier rasowych, mimo różnic społecznych, zaczynają szanować się i lubić nawzajem.

Z drugiej strony chodziło mi tu o taki nietykalny szablon na film. Green Book jest niezwykle szablonową historią. Bohaterowie się nie szanują, wyruszają w podróż, wracają zmienieni i są najlepszymi przyjaciółmi. Jest to moim zdaniem jeden z wielu powtarzalnych szablonów na historię, który nigdy nie zniknie z naszej kultury, bo mimo że już nie zaskakuje, to dalej niezwykle wzrusza. Oczywiście pod warunkiem, że bohaterowie i cała ich przygoda jest dobrze napisana. A tutaj – jest.

green book czy warto

Widz od pierwszych minut przywiązuje się do tej dwójki

Film stoi relacją Tony’ego i Dona Shirley’a. Bystrość umysłu, dobre wychowanie i samotność doktora idealnie kontrastuje z niewykształconym, naginającym moralność, acz rodzinnym Tony’m. To prowadzi do niezwykle zabawnych rozmów, które dość prędko potrafią przeobrazić się w łapiące za serca, bardzo ważne społecznie wymiany zdań. Od pierwszych minut lubimy tego drania z Bronksu i dystyngowanego, tajemniczego doktora. Interesuje nas ich przemiana. Interesuje nas, jak te dwie przeciwne osobowości będą mogły dojść do porozumienia.

Na pochwałę zasługują tutaj Viggo Mortensen oraz Mahershala Ali, którzy dają niesamowity popis swoich umiejętności aktorskich. To niesłychane, jak Mortensen potrafi wcielać się za każdym razem w coraz to nowego bohatera, który naprawdę zawsze jest kimś innym. Mahershala Ali przechodzi samego siebie dostarczając absolutnie genialne wystąpienie. Scena, gdy samotnie wpatruje się w lustro jest czymś, co każdy powinien zobaczyć. To niesłychane, jak minimalistycznie przekazuje całą gamę odmiennych emocji.

Dopiero po seansie dowiedziałem się, że Green Book opiera się na faktach. Gdyby to była w całości wymyślona opowieść, to nawet słówkiem nie wspomniałbym o niewątpliwej wyjątkowości postaci doktora Dona Shirley. Jako że była to prawdziwa osoba, potrzebuję to napisać – musiał być niesamowity. To w jaki sposób wytrzymuje największe okrucieństwa ze strony Białych jest godne podziwu.

Zachęcam Was do wybrania się do kina na kandydata do zdobycia kilku Złotych Globów. Green Book to wspaniale napisany komediodramat, przybliżający problem rasizmu w USA i ukazujący fantastyczną opowieść o godności do innych i przede wszystkim o godności do samego siebie.

Green Book recenzja

Sprawdź nasze inne teksty

Zapraszamy Was do subskrybowania oraz obserwowania naszego kanału w serwisie YouTube.

Kulturalna Planeta kanał YouTube