Krzysztofowi Zalewskiemu kibicowałam od momentu Idola, jako charakterystyczny uczestnik w ramonesce i włosach prawie do pasa, bezapelacyjnie skradł moje rockowe serducho. Dla mnie ten chłopak, to istny fenomen na polskiej scenie muzycznej i człowiek orkiestra. Każda jego płyta, bije rekordy popularności, a koncerty sprzedają się niczym pączki w tłusty czwartek.
Nie będę ukrywać, że oczekiwałam z niecierpliwością na jego najnowszy album, z jednoczesną lekką obawą, w końcu sięganie po własne aranżacje jednego z największych artystów w polskiej historii muzyki, to wielki wyczyn. Jako dziecko, często przeglądałam z ogromną fascynacją, płyty winylowe mojego taty i dziadka, znaleźć tam można było naprawdę perełki, a wśród nich był nasz król sceny – Czesław Niemen (w „kolorowych” kompilacjach, z Akwarelami oraz solo).
Pamiętam jak w niedzielne popołudnia, po obiedzie w naszym domu można było usłyszeć Wiem, że nie wrócisz, Pod papugami, czy Chwila ciszy. Prawie, że przebierałam nogami, oczekując na premierę krążka Zalewski śpiewa Niemena, a gdy go odpaliłam poczułam się znów jak zahipnotyzowane dziecko.
Zalewski śpiewa Niemena
To co Zalewski zrobił, zasługuje na oklaski, a określenie „ jest dobre”, nie oddaje w żaden sposób wielkości albumu. Przedsmak w postaci występu na Jarocinie oraz singiel Przyjdź w taką noc, tylko podsycały we mnie ciekawość, jak się okazało im dalej w album, tym jeszcze mocniej i lepiej. Nie wiem czy wy też tak macie, ale ja pogłębiam swoją miłość lub niechęć do płyt, w trakcie częstotliwości ich słuchania, Zalewski śpiewa Niemena w moim domu, od dobrego tygodnia, a ja nie mam dość.
Kawałki Niemena, zostały zrobione na nowo, nie są typowym hołdem, chociaż stanowią swego rodzaju pomnik. Zalewski, stworzył smaczną, finezyjną ucztę, po swojemu, z jednoczesnym zachowaniem szacunku do twórczości Niemena. Krążek jest w stanie trafić do każdej grupy wiekowej, są ludzie którzy pokochają ją z sentymentu, są ludzie ( zwłaszcza młodzi), którzy może dopiero po raz pierwszy zetkną się z twórczością rockandrollowego rewolucjonisty jakim był Niemen, w końcu najważniejsze, aby muzyka była grana, by nie zamilkła z biegiem lat, gdy nas już nie będzie.
Zalef, po raz kolejny udowadnia, że jest ambitnym artystą, jak sam mówił w wywiadach, z twórczości swojego idola, wybrał trudne piosenki, przekładając je na współczesne aranżacje. W swojej ciężkiej pracy, skupił się na wyciągnięciu melodii oraz teksów, które przeobraził w kolejne złoto. Rozmaitość instrumentów, zachowana w nowoczesnym stylu, zostaje idealnie dopełniona chórkami sióstr Przybysz, które potrafią przenieść człowieka do Polski lat 60-tych.
Muzyczną przygodę zaczynamy od kawałka Doloniedola, który wszystkich zasłuchanych w promującym singlu Przyjdź w taką noc, zapewne zaskoczy i odbije lekko od ściany – ale tylko na plus. Zalewski udowadnia nam, że prócz muzycznej wyobraźni, ma potężny głos, który prezentuje w kultowym kawałku Dziwny jest ten świat. Kolejne utwory, są typowe dla Krzyśka: dużo finezji gitarowych, pionierskich zagrywek, na końcu których dostajemy wersje koncertowe, trzech kawałków (Dziwny jest ten świat, Począwszy od Kaina, Status mojego ja). I godzinna przygoda dobiega końca.
Pamiętam jak mój tata nie raz wspominał fenomen świeżości Czesława Niemena i nie chodziło tylko o charakterystykę garderoby muzyka, sama wspominam z uśmiechem min jego zabawy z syntezatorem w późniejszym etapie kariery, obserwując od kilku lat muzyczne poczynania Zalewskiego, widzę swego rodzaju podobieństwo między panami.
Zalef wprowadza za każdym razem coś nowego, jest swego rodzaju powiewem czystego powietrza w zatęchłej izbie, a przy tym porusza tłumy bez względu na wiek. Dla mnie osobiście, to artysta na którego koncerty mogę chodzić i polecać w ciemno, dlatego tak bardzo już nie mogę się doczekać jak wyśpiewa ze sceny utwory Niemena.
Album pokazuję, że dobra muzyka, nigdy nie przemija, a gdy zostanie połączona z wrażliwością młodego i zdolnego artysty, potrafi na nowo porwać tłumy. Czy warto sięgnąć po najnowszy album Krzysztofa Zalewskiego? Myślę, że grzechem było by pozostawienie go bez echa.
Zalewski śpiewa Niemena. Krzysztof Zalewski nowa płyta.
Współczesna, pracująca Matka Polka, lubiąca czasem rzucić spojrzenie na kulturę.