Wiedzmin 3

Wiedźmin 3 – w oczekiwaniu

Pod koniec roku niespodziewanie gruchnęła wiadomość, że premiera oczekiwanej przez fanów trzeciej części gry „Wiedźmin” została przesunięta z lutego na maj 2015 roku. Co zrobić, by przetrwać ten czas bez unicestwiania potworów? Na szczęście jest kilka alternatyw. Warto dodać, że sygnowanych logiem studia CD Projekt RED, czyli developera, który w pocie czoła kończy prace nad „Dzikim Gonem”.

Wiedźmiński świat na przestrzeni ostatnich lat potężnie się rozrósł. Oprócz książek Sapkowskiego mamy komiksy, w tym wersję wydaną przez Amerykanów. Na rynku pojawiły się puzzle, a ostatnio gra planszowa w wersji tradycyjnej (i elektronicznej) oraz „The Witcher Battle Arena”, czyli projekt z gatunku MOBA, nawiązujący do tradycji „League of Legends” lub  „Dota 2„. W planach jest jeszcze wydanie karcianki, audiobooka w kilku wersjach językowych. Pewnie wkrótce zostaniemy uraczeni informacją, że powstanie film długometrażowy, a ekranizacją zajmie się sam Peter Jackson.
W sumie „Władca Pierścieni” oraz „Hobbit” zostały już zekranizowane… no nic, trochę mnie poniosło, ale pewnie wszyscy byśmy sobie tego życzyli. Celowo nie wspominam o serii gier powstających w warszawskim studiu, choć to one były punktem wyjścia tego artykułu. Chcąc nie chcąc Geralt z Rivii stał się jednym z „najlepszych polskich towarów eksportowych”, a założyciele studia CD Projekt RED otrzymali nawet ordery od Prezydenta RP.
The Witcher Battle Arena. Screen z gry.

Do premiery trzeciej części gry „Wiedźmin 3”, jak już zauważyłem, zostało kilka miesięcy. W poszukiwaniu alternatyw trafiłem na dwie produkcje, które mogą Was zainteresować. Na pierwszy ogień poszedł tytuł, który nie ukazał się jeszcze oficjalnie w Polsce. Nie znalazłem jeszcze daty oficjalnej premiery, ale grą mogą już cieszyć się m.in. gracze z Kanady (i gdzie tu sprawiedliwość?). Mowa o „The Witcher Battle Arena”. Muszę przyznać, że nie było łatwo zdobyć ten tytuł, ale udało się. Jak to zrobiłem? Niech pozostanie to moją słodką tajemnicą. Miałem do czynienia z wersją gry na urządzenia mobilne. Docelowo tytuł ma trafić na smartfony oraz tablety z iOS oraz Androidem.

Za wcześnie jeszcze na opasłą recenzję, bo z grą spędziłem zaledwie 2 godziny. Jednak już teraz mogę powiedzieć, że „Wiedźmin” w wersji multiplayer online battle arena (MOBA) wciąga. Zgodnie z kanonem jesteśmy podzieleni na dwie drużyny, które muszą wytrzymać na polu bitwy określony czas i zdobyć jak więcej punktów. Grać możemy z komputerem, z przyjaciółmi oraz z anonimowymi graczami z całego świata. Akcja toczy się wartko, bez niepotrzebnych (w tym przypadku) wątków fabularnych.

Mamy do dyspozycji znane z wiedźmińskiego uniwersum postaci, niewielkie mapy, które pozwalają nam iść w dowolnym kierunku i młóckę spod znaku „hack and slash”.  Jednorazowo podczas pojedynku na planszy znajduje się łącznie sześciu graczy – po trzech w każdej drużynie. Postaciami sterujemy dotykowo. Mamy możliwość wskazywania, gdzie mają iść, inicjowania ataków, ciosów specjalnych itd. Z czasem rozwijamy swoich bohaterów oraz zdobywamy dla nich artefakty, które sprawią, że staniemy się niepokonani. Co ciekawe na liście płac brakuje Geralta. Nie mamy szansy zagrać Białym Wilkiem.

Do tematu będę jeszcze wracał. Za jakiś czas w „Restarcie” w MUZO.FM opowiem/napiszę o swoich doświadczeniach z tytułem.

The Witcher Battle Arena. Screen z gry.

Druga produkcja osadzona w świecie wykreowanym przez mistrza Sapkowskiego to planszówka. „The Witcher Adventure Game”. Autorem gry jest Ignacy Trzewiczek, twórca tradycyjnych gier planszowych. Na szczęście Ignacy przekonał szefów CD Projekt do zainwestowania w tytuł. Na rynku ukazała się planszówka w wersji papierowej oraz cyfrowej na platformy MAC, PC oraz Android i iOS. W grze wcielamy się w jednego z czterech bohaterów doskonale znanych z książek, gier, komiksów. Jest Geralt z Rivii, Triss Merigold, Jaskier oraz Yarpen Zigrin.

W trakcie gry polujemy na potwory, podejmujemy się intratnych zleceń, rozwijamy umiejętności, a wszystko po to, by zrealizować zadanie główne, eliminując swoich rywali. W wersję cyfrową możemy zagrać sami mając za przeciwników postaci sterowane przez komputer (lub tryb multiplayer). Papierowa wersja wymaga minimum 2 graczy. Maksymalnie przy stole mogą usiąść cztery osoby.

Muszę przyznać, że obie produkcje wciągnęły mnie mocno. Na szczęście oba tytuły dostępne są w wersji cyfrowej na urządzenia mobilne, więc grać można właściwie w każdym miejscu. Myślę, że spokojnie wytrzymam do maja. Życzę Wam samych zwycięskich sesji.

Do usłyszenia, do zobaczenia i do napisania.

The Witcher Adventure Game. Screen z gry.