Światu nie mamy czego zazdrościć – jak żyje się w Korei Północnej?

Dziennikarka Barbara Demick w Światu nie mamy czego zazdrościć odkrywa rąbek tajemnicy na temat prawdziwego życia w Korei Północnej. Po prostu musisz to przeczytać!

Barbara Demick – dziennikarka, szefowa pierwszego oddziału Los Angeles Times w Pekinie. Autorka W oblężeniu oraz Światu nie mamy czego zazdrościć [źródło]

Korea Północna to jedno z najbardziej intrygujących miejsc na świecie. Koreańska Republika Ludowo-Demokratyczna to państwo, do którego niezwykle trudno się dostać, a nawet jeśli przekroczymy jego granicę, to jesteśmy cały czas pilnowani i niedopuszczani do prawdziwego oblicza tego kraju. Większość z nas, ludzi spoza KRLD nie wie, jak tam się żyje. Ja też nie wiedziałem… dopóki w moje ręce nie wpadła książka Barbary Demick Światu nie mamy czego zazdrościć. Zwyczajne losy mieszkańców Korei Północnej.

Światu nie mamy czego zazdrościć z 2009 roku to poruszający i do tego zgrabnie napisany reportaż, przedstawiający historię sześciorga uciekinierów z Korei Północnej. Bohaterowie reportażu diametralnie się od siebie różnią… Zaczynając od stanu społecznego, kończąc na tym, w jak wielkim stopniu zostali przesiąknięci północnokoreańską propagandą.

Podtytuł Zwyczajne losy mieszkańców Korei Północnej idealnie oddaje, o czym jest ta książka. To po prostu opowieść o ludziach. To przerażająca historia o głodzie i biedzie, przy której czytelnik czasem ma ochotę pomyśleć, że to wszytko nieprawda, że to tylko fantastyka. W czasie czytania wydaje się, jakby Korea Północna była jakąś zmyśloną, mroczną krainą, w której wszędzie panuje ciemność, bo od dawna prawie w ogóle nie ma tam prądu. Niestety, to jest smutna rzeczywistość. 

Może nie nasza, ale innego, zwykłego człowieka, mieszkającego 7500 kilometrów od Warszawy, któremu dane było urodzić się w państwie z przerażającym systemem politycznym. Północnokoreański komunizm przypomina najostrzejszą odmianę tego ustroju – stalinowską. Każdy boi się zbudować tam opozycję w obawie przed utratą nie własnego życia, a całej swojej rodziny.

Reportaż przez cały czas trzyma tak wysoki poziom, że ciężko wybrać fragment, który najbardziej mną wstrząsnął lub poruszył. Może opisywanie przez bohaterów wzrastającej obojętności na codzienny widok dziesiątek martwych ciał. Ciał dzieci i dorosłych na ulicy, spowodowanych klęską głodu, jaka panuje tam od rozpadu Związku Radzieckiego. A może historia skrywanej niewinnej miłości między Mi-ran a Jun-Sangiem i ich schadzek po zmroku, przypominających bardziej epokę wiktoriańską niż koniec XX wieku. W Światu nie mamy czego zazdrościć jest po prostu tyle rzeczy, które nigdy nie przyszłyby mi do głowy, gdy myślę o Korei Północnej. Pewnie – wiedziałem, że tam jest źle… Ale nie sądziłem, że aż tak.

Kunszt Barbary Demick sprawia, że Światu nie mamy czego zazdrościć jest prawdziwym arcydziełem. Proste, a zarazem przerażające opowieści o mieszkańcach przeplatają się z potężną i o dziwo łatwo przystępną dawką historii Korei po II wojnie światowej. Dziennikarka, poza swoją olbrzymią wiedzą na temat Korei Północnej musi być też niesamowicie godną zaufania osobą, skoro bohaterowie reportażu zgodzili się rozdrapać własne rany i „wyspowiadać się” jej z całego swojego życia.

Dziennikarka zdecydowała się napisać Światu nie mamy czego zazdrościć w stylu powieści. Prawdopodobnie ten zabieg też sprawia, że o tylu strasznych rzeczach czyta się tak dobrze. Zwłaszcza pod koniec lektury, gdy opisane zostało, jak ci ludzie uciekali ze swojego kraju do Chin i dalej wydało mi się bardzo wciągające. W pewnym momencie złapałem się na tym, że zacząłem traktować bohaterów tego reportażu, jak bohaterów fikcyjnych.

Uważam, że Światu nie mamy czego zazdrościć, wydane w Polsce przez Wydawnictwo Czarne, to jedna z najlepszych książek, jakie czytałem w życiu. Warto ją przeczytać, by dowiedzieć się, jak walczą o przetrwanie zwyczajni ludzie w ostatnim, prawdziwym bastionie komunizmu na Ziemi.