Stare gry LEGO były lepsze

Razem z k-paxem od jakiegoś czasu gramy w LEGO Star Wars: The Force Awakens i obaj wiemy, że nie to jest już to samo LEGO, co w 2005 roku. Niby gry od Traveller’s Tale prawie w ogóle się nie zmieniają, to jednak trzeba przyznać, że 11 lat temu tytuły od tego developera wyglądały zupełnie inaczej.

Gdy wyciekły pierwsze urywki z trailera LEGO Gwiezdne Wojny: Przebudzenie Mocy, pomyślałem, że z jednej strony genialnie będzie zagrać w kontynuacje dwóch najlepszych odsłon z klockowej serii, jednak z drugiej Traveller’s Tale zawsze wydawało swoje „gwiezdne gry” na podstawie całych trylogii, a nie tylko pojedynczego epizodu. Jednak stało się, klockowe Przebudzenie Mocy zostało wydane w czerwcu tego roku, bo najwyraźniej twórcom nie chciało się czekać do 2019, kiedy premierę będzie miała ostatnia część tryptyku sequeli. Lepiej zarobić potrójnie (a może nawet i więcej, bo przecież między filmami z sagi, czekają na nas spin-offy, które zapewne doczekają się gier od TT Games). Oczywiście przez moją miłość do oryginalnych LEGO, jak i do Gwiezdnych Wojen, musiałem w to zagrać.

Poprzednie części mają w sobie „to coś”

LEGO SWCS

W zabawkowe wersje oryginalnych filmów i ich prequeli mogliśmy grać razem z k-paxem dosłownie bez przerwy. Przyjemny oraz prosty gameplay, świetny kanapowy co-op czy nieme gagi sprawiły, że obie gry stały się świetnymi tytułami dla dzieci i dla dorosłych.

Lubię czasem powrócić do tych przygód, dzięki wydaniu Complete Saga zawierającym sześć epizodów. Wydaję mi się, że nie tylko z sentymentu. Po prostu uważam, że to zdecydowanie najlepsze gry LEGO.

Co irytuje mnie w najnowszych odsłonach LEGO?

LEGO MS

Jest całe mnóstwo zmian w nowych odsłonach LEGO, przez które nowe gry znacznie różnią się od tych pierwszych. Twórcy zdecydowali się na niektóre opcje, które zupełnie mi nie podchodzą. Zaimplementowanie otwartego świata i mówiący bohaterowie to zdecydowanie najgorsze pomysły, na jakie tylko mogli wpaść. Chociaż, że open world całkiem fajnie sprawuje się w np. LEGO Marvel’s Superheroes, bo po prostu przypomina wszystkie inne gry superbohaterskie, to w przypadku najnowszej odsłony Star Wars w ogóle to nie bawi. Zamiast tego wolałbym zobaczyć coś à la kantyna Mos Eisley – o tym później.

Tak naprawdę jedyną zmianą w gameplay’u w nowych częściach, którą w miarę lubię, jest split screen. Denerwujące było w pierwszych klockowych grach, że gracze musieli stać blisko siebie, bo tylko na to pozwalała kamera. W LEGO Indiana Jones 2: The Adventure Continues wreszcie powstało rozdzielanie ekranu, które stało się gigantyczną nowością. Oczywiście niedoskonałą, ale byliśmy pewni, że twórcy zaczną ją dopieszczać.

Tylko, że tak jak w przypadku wielu modyfikacji względem poprzednich gier Traveller’s Tales, studio zapewne nie spróbowało ich nawet poprawić. Od premiery Indy’ego minęło prawie siedem lat, a ja mam nieodparte wrażenie, że w ogóle nie zostało to usprawnione. Split screen włącza się czasem nawet, kiedy dwie postaci stoją koło siebie, jest chaotyczny i za bardzo ruchliwy. Na dodatek w Przebudzeniu Mocy obraz czasem dzieli się w taki sposób, że uniemożliwia jednemu z graczy wykonywanie mini gierek.

Jak w takim razie bawiłem się w LEGO Star Wars: The Force Awakens?

LEGO SWTFA

Właściwie to ciężko mi się na ten temat wypowiedzieć. Choć gra się tak samo luźno, jak w poprzednie części LEGO, to czuję, że to nie jest już to samo. Zupełnie nie chodzi mi o to, by tytuły z tej serii nie ewoluowały, lecz… Czasem mam wrażenie, że gram w robiony na kolanie niedokończony produkt. Dalej pozostał niesmak po kilku aspektach tytułu, które zupełnie mi nie podeszły.

Dla przykładu – podobają mi się nawet wprowadzone bitwy blasterowe. To jest coś nowego, co nadaje gameplay’owi pewnej dynamiki. Tylko są tak proste i bezsensownie zaprojektowane, że po dwóch takich starciach potrafi to się bardzo szybko znudzić.

W oryginalnych grach z tej serii lubiłem prostotę, która tu chce się na siłę zmienić w… troszkę bardziej skomplikowaną prostotę? To, że możemy z jednej kupki klocków budować kilka rzeczy nie wprowadza nic ciekawego, ale już najbardziej denerwują mnie mini gierki z droidami w rolach głównych. W starszych odsłonach taki R2-D2 podchodził do miejsca wyznaczonego do hakowania i klikaliśmy przycisk… i już. Drzwi były otwarte. W Przebudzeniu Mocy, gdy musimy coś otworzyć jako BB-8, C3-PO czy inni ludzcy bohaterowie, zaczynają się jakieś głupie quick time eventy i banalne „łamigłówki”, przy których wystarczy przytrzymać jeden klawisz.

Grając, cały czas myślałem – „ciekawe, co by było, gdyby developerzy zrobili tę grę nie w swoim nowym stylu, a stylu starych klockowych Gwiezdnych Wojen?„.

Znakiem rozpoznawczym starych gier LEGO były nieme dowcipy, a od drugiej części Batmana postaci zaczęły mówić! Zdaję mi się, że fabuła prowadzona była wtedy w bardziej komiczny sposób, przez co była przystępniejsza dla dzieci. Najgorsze jest to, że niektóre głosy w LEGO TFA, owszem, są nagrane na nowo przez np. Daisy Ridley czy Johna Boyega i brzmi to w porządku, ale dla przykładu teksty Kylo Rena brane są prosto z filmu, przez co nagle słyszy się znaczny spadek jakościowy dźwięku.

Kolejnym gigantycznym minusem, który sprawia, że gra wydaje się niedokończona są słabe, niechlujne modele postaci i robione „na odwal się” projekty poziomów. Są brzydkie i nie zapadają w pamięć, w przeciwieństwie do tych z poprzednich gier. Poza tym duża ilość przedmiotów na planszach nie jest wcale zrobiona z klocków i nie da się ich niszczyć.

Przez całą grę zastanawiałem się, jak kupować postaci. Odkąd z gry usnęli huby, takie jak kantyna Mos Eisley, dokładnie nie mogę się połapać co gdzie jest. Dziwne, że z Zamku Maz Kanaty nie zrobili czegoś w tym stylu. Nie do końca rozumiem jak działają te pseudo otwarte światy w nowych „klockach”.

LEGO Star Wars: The Force Awakens nie zaskakuje niczym i szybko się nudzi. Szkoda, że twórcy nie zdecydowali się poczekać na dziewiąty epizod i dopiero wtedy zacząć powoli, bez pośpiechu pracować nad grą. Dobrze przynajmniej, że na premierę nie kosztowała 160 zł na PC i 270 na konsole, tylko około 100 zł na komputery i dwa razy tyle na konsole stacjonarne.

Kup grę na PC!

Kup grę na PS4!

Kup grę na XONE!