Star Wars Legendy – Mara Jade: Ręka Imperatora [RECENZJA]

 Na pewno każdy fan Gwiezdnych Wojen sięgający po historie spoza filmowych trylogii, zna tytułową Marę Jade. Bohaterka, za którą stoi pisarz Timothy Zahn to agentka samego Imperatora, a później żona Luke’a Skywalkera. Komiks przedstawia wydarzenia jeszcze przed zwycięstwem Rebelii w bitwie o Endor oraz zaraz po śmierci Palpatina…

W historii skonstruowanej przez Michaela A. Stackpole’a i Timothy’ego Zahna nie znajdziemy rycerzy Jedi walczących ze złem, lecz dowiemy się jak funkcjonowało Imperium w czasach swojego największego kryzysu. Mara Jade to piękna oraz niezastąpiona agentka gotowa wykonać każde polecenie swojego pana bez najmniejszego wachania. Od dziecka szkolona przez Imperatora, nazywana przez niego eksperymentem.
Po zakończonej niepowodzeniem próbie zabicia Luke’a Skywalkera, Mara Jade wyrusza na planetę Svivren by unicestwić niewygodnego dla Imperium lidera Czarnej Mgławicy, Dequca. Jego celem jest wskrzeszenie Czarnego Słońca, czyli najpotężniejszego przestępczego syndykatu w galaktyce. Misja wcale nie będzie najłatwiejsza, a sprawę skomplikuje śmierć jej zleceniodawcy.
Należący już do legend komiks to fantastycznie napisana, niezobowiązująca historia zamknięta w jednym albumie. Doskonała propozycja dla osób lubujących się w zgłębianiu wiedzy na temat wydarzeń po Powrocie Jedi. Czasem denerwuje mnie w filmach, że w większości bohaterami są postaci ludzkie, natomiast w komiksie Michaela A. Stackpole’a jest na odwrót. Będziemy podróżować po światach pełnych różnorodnych ras. Jednak najjaśniejszym punktem Ręki Imperatora jest główna bohaterka Mara Jade. Jestem przekonany, że po przeczytaniu uznacie ją za jedną z najciekawszych bohaterek uniwersum Gwiezdnych Wojen. Jej intrygująca oraz oryginalna przeszłość, w parze z niezwykłym zahartowaniem charakteru i inteligencją, tworzy silną postać, której losy poznaje się z niemałą fascynacją. Aż chciało by się, by w końcu zadebiutowała na dużym ekranie i stała się częścią nowego kanonu. Niestety jest to mało prawdopodobne, ale kto wie? Może uda się jakoś wkręcić Marę do filmów?  Uważam, że scenariusz komiksu jest świetnym materiałem na któryś ze spin-offów.

 Mara Jade

Fabuła komiksu stoi na wysokim poziomie. Szybka i wciągająca. Misternie wpleciona w znane już nam historie, jak pojawienie się Mary w Pałacu Jabby w czasie, gdy Luke Skywalker negocjował z wielkim Huttem. Są to detale, które budują spójność oraz jednoczą oryginalne filmy z komiksem.

W Ręce Imperatora bardzo cenię sobie pokazanie codzienności galaktyki, która nie odbiega znacznie od naszej rzeczywistości, jak w przypadku produkcji filmowych. Mam na myśli m.in. architekturę wnętrz, za którą odpowiada rysownik Carlos Ezquerra czy takie wydarzenia jak bankiety i występy operowe. Oczywiście niektórym może to nie przypaść do gustu i mają prawo woleć bardziej futurystyczną wizje świata, jednakże jest to element godny uwagi i zainteresowania.
Strona graficzna prezentuje się zadowalająco. Nie jest ona jakaś nadzwyczajna, ale zgrabnie obrazuje historie oraz nadaje jej odpowiedni ton.
Mara Jade: Ręka Imperatora jest dobrą lekturą, jedną z ciekawszych pozycji marki Gwiezdnych Wojen, jaką miałem okazje czytać. Jeśli do tej pory nie kojarzyliście Mary, bądź znaliście ją ze słyszenia czy z internetu to jest to idealny komiks na start. Uważam, że należy dać mu szanse. Warto również wziąć pod uwagę niewysoką cenę i przede wszystkim polecam wspieranie cyklu Legendy, ponieważ dzięki temu Egmont wyda znacznie więcej interesujących tytułów z tego uniwersum.