Showmax. Czy warto zainteresować się nowym serwisem VOD?

Nasze pierwsze wrażenia po premierze nowej platformy VOD, Showmax. Komentujemy jakość usługi oraz dostępną bibliotekę. Nie omieszkamy się nie wspomnieć o Czerwonym punkcie z Ewanem McGregorem w roli głównej, a także o nowym odcinku Ucha prezesa.

Przedwczorajszy dzień był ważną datą dla fanów dobrego kina. W końcu wystartował nowy konkurent dla coraz to lepszego Netflixa oraz totalnej porażki, jaką okazał się Amazon Prime Video. Od samego początku, gdy pojawiły się pierwsze informacje o usłudze, Showmax dawał do zrozumienia, że poważnie podchodzi do naszego rynku. Okazał się odważniejszy oraz głośniejszy od swoich poprzedników pod względem promocji. Wskazywał na to tekst ukazujący się na wszelkich grafikach – MY CI POKAŻEMY!” oraz film promujący platformę – Czerwony punkt. Jednak można było się zastanawiać czy słowa te nie były przypadkiem na wyrost, a hucznie zapowiadany materiał z Ewanem McGregorem jedynie napompowanym balonem. Wszystko wyjaśniło się dwa dni temu, gdy wspólnie z redakcją zasiadliśmy do telewizora, by przejrzeć ofertę.

„Co ja tu robię?”, czyli Ewan McGregor w Czerwonym punkcie

Jednogłośnie stwierdziliśmy, że takie właśnie pytanie musiało kołatać się w głowie szkockiego aktora. Z drugiej strony być może nie wiedział w czym właściwie gra, ponieważ występ w Czerwonym punkcie nie będzie dobrze wspominanym epizodem McGregora. Krótkometrażówka Patryka Vegi zamiast zachęcać do wykupienia subskrybcji Showmax, zupełnie od niej odstrasza. Jeśli na takim poziomie utrzymywane będą przyszłe polskie produkcje serwisu, to chyba grzecznie podziękujemy. Około dziewięciominutowy, początkowo owiany tajemnicą, projekt rozczarowuje. Już początek, gdy słyszymy pierwsze dialogi, wygląda bardzo drętwo. Film sprawiał wrażenie jakby swoim dynamizmem miał naśladować hollywoodzkie thrillery. I nawet się udało, tylko niestety w połowie. Muzyka rzeczywiście oddaje klimat amerykańskiego kina i gdybyśmy zamknęli oczy, to mielibyśmy wrażenie, że tak rzeczywiście jest. Dopiero po ich otwarciu widzimy, że coś tu nie gra.

Ujęcia pozostawiają wiele do życzenia, a niestety więcej wspólnego mają z amatorskimi filmikami fabularnymi na Youtube. Dobrze, nie będę generalizować, nie wszystkie filmiki na Youtube wyglądają tak źle. Obserwując Czerwony punkt zdaje się jakby była to niskobudżetowa parodia zachodnich filmów akcji. Gdyby na to wskazywały zapowiedzi, to nie czulibyśmy się tak oszukani i urażeni ze strony twórców. Może i dałoby się przymknąć oko na aspekt techniczny, ale nawet scenariusz budził negatywne emocje. Fabuła Czerwonego punktu nie intrygowała, ani nie rozbawiała. Owszem mieliśmy uśmiech na twarzach, był jednak on wyrazem politowania i zażenowania oglądaną produkcją.

Na szczęście jeden nieudany film nie skreśla całego Showmax, do którego oceny niedługo przejdziemy.

Robert Górski wciąż w formie – Ucho prezesa powraca

Internetowy serial Ucho prezesa był jedną z największych niespodzianek zeszłego roku. Lider Kabaretu Moralnego Niepokoju, Robert Górski, zyskał uznanie widzów dzięki stworzeniu miejsca, w którym można odreagować skutki „dobrej zmiany”. Choć jest to śmiech przez łzy, to z przyjemnością gościmy na naszych ekranach karykatury rządzących polityków. Co niepokojące bohaterowie Ucha prezesa wzbudzają naszą sympatię.

Jednak skupiając się na Showmax, to szczerze przyznam, że wprowadzenie Ucha prezesa, jako swojej oryginalnej produkcji, było bardzo dobrym posunięciem. Miniserial jest chętnie oglądany, więc to dobry argument, aby sięgnąć po tę usługę VOD.

Dobrze, że wraz z premierą pojawił się nowy odcinek, ponieważ poprawił nam humor po Czerwonym punkcie. 😀

Co nam oferuje Showmax?

Start pod wieloma względami wypadł lepiej od Netflixa i Amazon Prime Video. Początkowa oferta może nie wmurowuje w ścianę, ale z drugiej strony też nie zawodzi. Z seriali pojawiło się kilka tytułów, jednak brakuje czegoś więcej co zatrzymałoby mnie na dłużej. Lepiej prezentuje się zakładka z filmami. Znajduje się w niej całkiem dużo wartych obejrzenia produkcji. Na plus zasługuje wprowadzenie tzw. kolekcji, w której mieści się kilka obrazów. Niby nic nadzwyczajnego, ale nieźle uporządkowuje to dłuższe serie jak Transformes albo dorobki reżyserów np. dzieła Woody’ego Allena. Miejmy nadzieje, że na dniach oferta będzie wzbogacana i każdy znajdzie coś dla siebie.

Wielką zaletą jest obecność niemałej liczby polskich filmów. Według statystyk, co zdumiewające, Polacy chętniej sięgają po rodzime produkcje, niż te zachodnie. Nie dziwi więc fakt ich silnej reprezentacji w Showmax. Do obejrzenia mamy klasykę oraz ostatnie hity m.in. Bogowie, Body/Ciało czy Pitbull. Nowe Porządki.

Na co należy zwrócić uwagę, to podejście do polskich klientów. Już od premiery serwis jest w całości przetłumaczony na język polski oraz nie pojawiają się w nim filmy niemające polskiej lokalizacji. Jest to znacząca przewaga nad Netflixem, nawet nie wspominając o Amazon Prime Video. Co prawda ten pierwszy znacznie się poprawił, niestety Amazon chyba zapomniał, że w ogóle wszedł na nasz rynek.

Wątpliwości budzi najwyższa dostępna jakość materiałów, którą jest 720p. Przy tym nie można przejść obojętnie, ponieważ standardem powinno być 1080p. Większość osób oglądających jakiekolwiek filmy automatycznie przeskakuje na wyższą jakość. Oczywiście nie jest to maksymalny próg jakiego wymagamy, ale od czegoś trzeba zacząć.

Showmax dostępny jest na wielu platformach, więc ulubione filmy zabierzemy i do podróży. Jeśli nie posiadamy internetu, to spokojnie możemy je ściągnąć na nasz dysk.

Możliwa jest tylko jedna opcja cenowa, czyli miesiąc za 19,90 zł. W jednym momencie możemy być zalogowani na maksymalnie dwóch urządzeniach.

Czy warto się skusić?

Na pewno warto skorzystać z dwutygodniowego triala i ocenić samemu. Ja jednak na razie się wstrzymam z przedłużaniem subskrypcji, chyba że w najbliższym czasie serwis zaskoczy nas nowym kontentem. Liczyłbym na więcej seriali, w tym te które obecnie oglądam oraz mniej oczywiste filmy. Polecałbym chwilę poczekać i nie rzucać się od razu na nową usługę VOD. Podobnie robiłem z Netflixem, na którego zdecydowałem się dopiero kilka miesięcy po premierze, gdy oferta znacznie się poprawiła.

Napiszcie co myślicie o starcie Showmax. Planujecie płacić za dostęp i jakie tytuły chcielibyście zobaczyć?