Racing Glaciers

Racing Glaciers – przypadkowe spotkanie

Racing Glaciers młodzi, bezczelnie zdolni kolesie z Macclesfield w Wielkiej Brytanii. Dawno, dawno temu, w czasach świetności brit popu, któryś z poczytnych magazynów nazwał by ich nową nadzieją. Dziś nie trzeba szafować takimi określeniami, warto jednak zatrzymać się i posłuchać dźwięków, które tworzą.

Wszystko zaczęło się standartowo. Szkoła, spotkanie kumpli, pierwsze granie. Po pewnym czasie, w 2012 roku światło dzienne ujrzała ep-ka zatytułowana po prostu Racing Glaciers. Pięć zgrabnych piosenek, które jednak nie zapowiadały świetlanej przyszłości. No po prostu takie fajne granie, jakie prezentuje jeden z tysięcy zdolnych zespołów z piwnicy. To fajne granie wystarczyło jednak, aby znaleźć management i możliwość dalszej pracy. Efektem wydana w lutym ubiegłego roku kolejna ep-ka Ahead Of You Forever, na której znalazł się kawałek Moths.

Od jakiegoś czasu, przy okazji zakupów w sklepie z jabłkiem, dostawałem informacje: „ludzie którzy kupili to kupili też to”. Nie rzucam się na każdą propozycję, ale nazwa wydała mi się znajoma. Zabieganie, nowe projekty, no po prostu nie mam czasu słuchać wszystkiego. Pamiętałem jednak, że kiedyś Michał z blogu Muzyczne Wędrowanie starał się skierować dobre oko Saurona w kierunku Racing Glaciers. Posłuchałem i dawno tak szybko nie kupiłem plików muzycznych. Tym bardziej, że najnowsza ep-ka zespołu to piękne cztery kawałki, które zdają się być zapowiedzią smakowitego albumu. Z Animal na czele, kawałkiem otwierającym całość.

Do tego przepięknie przestrzenny First Light, który na przemian pieści uszy delikatną melodią i atakuje ścianami gitar, splecionych z cudownym brzmieniem dęciaków.

 

Racing Glaciers to propozycja dla fanów pozornie przepięknych, banalnych piosenek, które rosną z każdą kolejną sekundą słuchania. Łkających gitar i melodii pachnących powietrzem.