Nowy początek – bo liczy się fabuła

Od 11 listopada polskie kina grają świetnie przyjęty film sci-fi, Arrival. Jakoś tak się złożyło, że dopiero 26 stycznia tego roku wybrałem się na seans i… wow. Co za świetna historia!

Nowy początek to najnowszy film Denisa Villeneuve, do którego scenariusz napisał Eric Heisserer, bazując na opowiadaniu Teda Chianga, Story of Your Life. Arrival przedstawia nam historię spotkania ludzi z kosmitami oraz próby nawiązania kontaktu. Tego zadania podejmują się, genialna poliglotka, Louise Banks (Amy Adams) i Ian Donnely (Jeremy Renner), fizyk teoretyczny.

Fabuła już od początku zapowiadała się ciekawie. Dlaczego w takim razie nie wybrałem się wcześniej na Arrival? Po prostu bałem się, że Nowy początek skończy tak samo, jak prawie każdy inny film science fiction – durnym najazdem obcych na ludzkość. Na szczęście skusiłem się na pójście do kina i nie żałuję, bo jak się okazało w połowie historii, to nie jest głupkowaty film akcji, tylko inteligentne podejście do tematu fantastyki naukowej.

To naprawdę niesamowite, że efekty specjalne są tu jedynie podłożem do opowiedzenia genialnej fabuły, a nie główną osią filmu. Dosłownie w Arrival znajdziemy może jedną, kilkusekundową sekwencję wartkiej akcji. Reszta to niezwykle prawdopodobna i wciągająca opowieść.

W Arrival nie czuć Hollywoodu. Większość scen rozgrywa się w tych samych, kameralnych miejscach i to wątek szukania wspólnego języka między nami a obcymi gra tutaj pierwsze skrzypce, a nie przygotowania do wielkiej bitwy 😉

Fenomenalną fabułę ozdabia świetna ścieżka dźwiękowa. Niepokojące, basowe dźwięki kosmitów świetnie współgrają z równie dziwną muzyką.

Myślę, że Nowy początek nie mógłby być taki dobry bez wspaniałej obsady. Z tego też powodu dziwię się, że Amy Adams nie dostała za rolę Louise nominacji do Oscara. Aktorka sprawiła, że jej postać wydała się naturalna, co w kontekście finału historii, jest nie lada wyczynem.

Naprawdę trudno napisać, jak bardzo podobał mi się Nowy początek. To pięknie wizualnie film, który cały czas będzie Was zaskakiwał niebanalnymi zwrotami akcji. Arrival to po prostu historia O CZYMŚ, mająca coś do powiedzenia, wyrywająca się z prostych schematów science-fiction i zostawiająca pod koniec zamurowanego z wrażenia widza.

*To jest jedyny trailer, który nie zdradzi Wam fabuły. Tak czy inaczej lepiej obejrzeć ten film, nie wiedząc nic 😉