Lucky Luke: Jesse James – recenzja

Jesse James to jeden najsłynniejszch przestępców Dzikiego Zachodu. Jego nazwisko każdemu musiało obić się o uszy. Obecny w wielu tekstach kultury bandyta zawitał i na planszach komiksu Lucky Luke. Goscinny i Morris w swoim humorystycznym stylu przedstawili postać Jesse’ego Jamesa oraz jego dwóch wspólników.





Wstęp albumu wyjaśnia niezaznajomionym czytelnikom, kim jest Lucky Luke, by szybko przejść do historii Jesse’ego Jamesa. Scenarzysta w komediowy sposób nawiązuje do błędnej oceny tego człowieka przez ówczesną społeczność, jakoby był amerykańską wersją słynnego Robin Hooda. Dopiero później okazało się, że wychwalanie tego rewolwerowca mijało się z prawda. Dlatego też w komiksie zafascynowany angielską legendą Jesse James postanawia rabować bogatych, by ukradzione dobra przekazywać ubogim. Ludność miasteczka, do którego przyjeżdża jest nim złudnie zachwycona. Na szczęście pojawia się Lucky Luke, by pokrzyżować niecne plany bandyty.

U boku Jesse’ego stoją inni historyczni przestępcy – jego młodszy brat Frank oraz Cole Younger. Ten pierwszy wzbudza naszą sympatię poprzez zastępowanie normalnych wypowiedzi najmniej wyszukanymi cytatami Szekspira. Cole natomiast nie grzeszy pomyślunkiem.

Lucky Luke: Jesse James w swojej komediowości podaje fakty historyczne o tytułowym bohaterze. Wcześniej nie wiedziałem, że ten rewolwerowiec uznawany był przez ludzi za Robina Hooda, więc lektura poza dużą dawką śmiechu skłoniła mnie, by poszukać więcej informacji o poczynaniach Jesse’ego Jamesa.

Zostając przy humorze, z czystym sercem mogę stwierdzić, że Lucky Luke jest jednym z najchętniej czytanych przeze mnie komiksów na naszym rynku. René Goscinny jest mistrzem w opowiadaniu żartów na kartach komiksów. Niektóre z nich są naprawdę odjechane, a widząc je nie da się nie uśmiechnąć. Jednak nie miałyby takiej siły, gdyby nie zostały okraszone niepowtarzalnymi rysunkami Morrisa.

Docenić należy jeszcze krótką notatkę na końcu albumu przytaczająca historię Jesse’go Jamesa oraz jak na przestrzeni lat zmienialo się jego wyobrażenie. Gdy będziecie planować najbliższe komiksowe zakupy, to nie zapomnijcie o tym tytule, ponieważ ucieszy on nie tylko najmłodszych. Polecamy również poprzednie albumy Lucky Luke’a, o których wcześniej pisaliśmy.

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji :)