Legion – Czy to wciąż TEN Marvel?

Legion jest najmłodszy z pokaźnej gromadki seriali opartych na motywach komiksów Marvela. Jego pilotażowy odcinek dostarczył mi niespodziewanych wrażeń. Najlepiej moje myśli po oraz podczas oglądania obrazuje powyższy plakat promocyjny. Do tej pory osobom niemiłującym się w superbohaterskich komiksach wystarczyło pokazać Daredevila i inne produkcje Netflixa, by zakochali się w tym świecie. Teraz najlepszym argumentem mówiącym, że to nie tylko bezmyślne bajki dla dzieci jest właśnie Legion.

Dlaczego? Otóż jedyną cechą wspólną z komiksami jest fakt, że mamy do czynienia z mutantami obdarzonymi nadludzkimi zdolnościami. Jednak nie jest to opowieść o przyjmowaniu tajnej tożsamości, by zwalczać zło. Głównym bohaterem serialu Legion jest człowiek przekonany, że cierpi na zaburzenia psychiczne. Możliwość posiadania supermocy dla niego nie istnieje. Aż ciężko pomyśleć, że będący w zakładzie psychiatrycznym, David Haller jest jednym z najpotężniejszych mutantów na Ziemi oraz synem Charlesa Xaviera. Żyjący w niewiedzy mężczyzna od wielu lat łyka niezliczone tabletki oraz prowadzi rozmowy z psychologami, które „mają przywrócić go do normalności”. Intencje jego opiekunów są jednak tajemnicze, a ich bezinteresowność wydaje się wątpliwa. Przełomowym w jego życiu wydarzeniem jest, gdy poznaje pewną dziewczynę, od pierwszego wejrzenia stającą się obiektem jego westchnień. Od tego spotkania David Haller powoli zdaje sobie sprawę z tego kim jest.

I tu zaczynają się schody

Co prawda Legion może pochwalić się nietuzinkowym pomysłem na fabułę, a im dłużej będziemy oglądać, to przekonamy się jak oryginalny i niespotykany jest to serial. Aż do zdań kończących poprzedni akapit może się wydawać, że wszystko jest proste. Nic bardziej mylnego! Od drugiej połowy odcinka dowiadujemy się z czym naprawdę mamy do czynienia. Sposób w jaki wszystko jest nakręcone intryguje oraz budzi pewien niepokój. Czujemy się niczym główny bohater, który nie wie co tu jest rzeczywistością, a co jedynie jego wymysłem. Przez następne minuty inne produkcje superbohaterskie nawet nie przyjdą Wam do głowy. Myślami będziecie bliżej takich tytułów jak Fight Club, Mr. Robot czy Incepcja, czasem pewne dziwne elementy przypomną o kultowym Twin Peaks

Seans pilotażowego odcinka serialu twórcy Fargo, Noaha Hawleya, był interesującym doświadczeniem. Intryguje i sprawia, że zapewne ze smutkiem będę liczyć jak jeszcze mało odcinków pozostało. Dlatego też zaznaczam jak niepodobna jest to seria do innych produkcji Marvela. Warto się zainteresować Legionem jako dobrą, wciągającą historią, niemającą nic wspólnego z kolejnymi odcinkami o bohaterach w rajtuzach. Co więcej fabuła serialu jest osadzona w innej rzeczywistości, niż w tej zamieszkiwanej przez bohaterów z filmów o X-Menach. W takim razie żadna wiedza na temat komiksów czy innych produkcji filmowych nie jest wymagana. Nie zgodzę się więc z porównywaniem do Daredevila czy Luke’a Cage’a. Są to dwie, oczywiście bardzo dobre serie, lecz ich treść jest zupełnie inna.

Jeden z lepiej nakręconych seriali jakie widziałem

Niezwykle pomysłowe zdjęcia oraz przejścia między nimi budzą zachwyt. Wizja twórców została w pełni wykorzystana. Wizualna strona serialu, która buduje odpowiednie napięcie, zasługuje na specjalne wyróżnienie. Artyzm Legionu doskonale oddaje panującą tam psychodelię. Obecny surrealizm powoduje, że jeszcze bardziej wczuwamy się w fabułę, a momentami możemy czuć się trochę nieswojo. Niestety rozczarowuje użycie efektów specjalnych. Część scen prezentuje się świetnie, jednak końcówka psuje trochę urok odcinka i pozostawia niesmak. Twórcy mogli darować sobie końcową sekwencję akcji, jeśli najwidoczniej budżet nie pozwalał na dobrze wyglądające CGI.

Lećcie i oglądajcie!

Legion

Scenariusz oraz zdjęcia nie są jedynymi mocnymi stronami serialu. Należy również pochwalić dobór aktorów. Dan Stevens wcielający się w Davida Hallera rewelacyjnie przedstawił zakłopotanie głównego bohatera. Postać doskonale się dopełnia z Sydney Barrett odgrywaną przez Rachel Keller. Są to bohaterowie, którzy naszą sympatię zdobędą w mgnieniu oka. O innych aktorach jeszcze nie przyszła pora się wypowiadać, ponieważ, to ta dwójka grała w tym odcinku pierwsze skrzypce.

Jeśli macie wolny wieczór, to nie główcie się co oglądać i najzwyczajniej włączcie Legion. Bądźcie przygotowani na ciekawych bohaterów, rewelacyjne zdjęcia, nie gorzej dobraną muzykę oraz na to, że nie jest to ten Marvel, którego do tej pory oglądaliście!

 

[ajax_load_more post_type=”post” posts_per_page=”3″ max_pages=”1″ transition=”fade” button_label=”Poprzednie wpisy”]