Josef Salvat EP – bezczelnie dobry kangur

To zupelnie niepojęte, jak łatwo można zakochać się w czterech piosenkach. Najbardziej wtedy kiedy dopadają cię w najmniej spodziewany sposób. Josef Salvat rozpoczyna atak naszych uszu. To dopiero cztery kawałki, strach pomyśleć co będzie się działo po całym albumie.

Kolejne wspomnienie czwartkowego popołudnia. Siedzimy z Anną, Arkiem, Pegazem. Gramy piosenki z katalogu nowości. Słuchamy, dyskutujemy, kłócimy się, taki zwyczajny czwartek. Josef Salvat pojawia się nagle w głośnikach. Open Season, to jego najnowszy singiel, z wydanej właśnie epki In Your Prime. Pozornie popowa, dobra piosenka z tym czymś, co sprawia, że nagle zaczynasz czuć się osaczony przez głos tego niepozornego faceta i całą masę produkcyjnych smaczków. Noga  zarywa niespodziewanie.

 

 

Cholera … nie wiem kto to jest. Nie cierpię być zaskakiwany wynalazkami. Tych młodych, bezczelnie zdolnych, z całego świata jest ostatnio za dużo, ale kawałek chwyta. Anna rzuca, jak zwykle sakramentalne: „już niedługo będzie o nim głośno„. Zupełnie jakby była podpięta do globalnego serwera „ftp.bedzieonichglosno.com”. Nie powinienem się zgodzić, w końcu nie przeszedł testu inżyniera Mamonia. Słyszę ten kawałek po raz pierwszy, ale jak go usłyszałem nie może mnie opuścić.

 

Wracam do domu i szukam informacji. Czytam i zaczynam słuchać. Nagle zawieszam się przy piosence Shoot And Run. Czarno biały klip (live) potęguje działanie piosenki… i jeszcze raz i jeszcze … i nie mogę uwolnić się od tego kawałka.

 

 

Josef nagrał kiedyś cover Rihanny Diamonds. Zrobił to tak inaczej dobrze, że jego wersja trafiła do reklamy telewizorów Sony. Dobry kawałek zawsze obroni się bez względu na opakowanie. Josef to człowiek, który zmusił mnie do posłuchania oryginału :)… tak dla porównania. Gdybym był szefem Sony pewnie też wybrałbym przejmująco śpiewające, odstające uszy, zamiast przejmująco wystających tipsów.

 

 

Pochodzi z Australli, wygląda jak sprzedawca ubezpieczeń (jeszcze wtedy nie wiedziałem, że jest prawnikiem), ale kiedy stoi przed mikrofonem ty już wiesz, że śpiewa gdzieś z głebi. Z tej smutnej głębi, w której najbrzydsze kawałki stają się piękne…