Aloy - bohaterka Horizon Zero Dawn

Zrzut z ekranu z gry Horizon Zero Dawn

Horizon Zero Dawn: O Holender, mamy hit!

Dzieło holenderskich mistrzów! Po prawie 30 godzinach spędzonych w świecie gry nie mam wątpliwości, że Horizon Zero Dawn (gra twórców serii Killzone) to jeden z mocnych kandydatów do tytułu „gra roku”. Ekipie z Guerrilla Games udało się stworzyć tytuł, który na wiele godzin przykleja do telewizora podpiętego do PS4 lub PS4 PRO. Fani konsol niebieskiego producenta otrzymali ekskluzywną produkcję, której będzie zazdrościł jej obóz zielonych graczy.

Horizon Zero Dawn towarzyszy mi od tygodnia. Muszę się przyznać, że należę do grona szczęściarzy, którzy otrzymali gotową grę nieco szybciej. Studio oraz wydawca nie obawiali się oddać w ręce dziennikarzy swojego najnowszego dziecka dwa tygodnie przed oficjalną premierą, która odbędzie się 1 marca 2017 roku. Druga sprawa – na wstępie muszę się do czegoś przyznać – ten tekst mógł powstać znacznie szybciej, ale prawda jest taka, że zamiast pisać wolałem wykorzystać każdą, wolną chwilę na granie. Taki ze mnie samolub. Wydaje mi się, że gdy Horizon trafi w Wasze ręce (do czego zachęcam) odpuścicie mi ten grzech zaniechania. Nim przejdziemy dalej polecam Wam obejrzenie pięknego filmu, który został zarejestrowany techniką „timelapse” w świecie Horizon Zero Dawn. Warto zwrócić uwagę na przepiękną grę świateł. To nie jest ściema. Tak to wygląda.

I co? Jesteście pod wrażeniem. No to ruszamy w drogę! Tym razem jednak nie musimy zbierać drużyny, bo ciężar historii spada właściwie na nasze barki, a właściwie to jej – głównej bohaterki.

Aloy – nowa ikona Sony Playstation

– „W Horizon skupiliśmy się na historii, którą próbowaliśmy opowiedzieć. Chcieliśmy, by Aloy była wyjątkową postacią, inną niż wszystkie. Nie chodziło o to, co ma robić, raczej o to, czego potrzebuje gra, jaka powinna być ta postać. A powinna być miłosierna, inteligentna, zwinna, mieć silną wolę. Te wszystkie cechy były niezbędne dla gry.” – powiedział David Ford (Lead Quest Designer), który przyjechał na zaproszenie polskiego oddziału Sony Playstation. Miałem okazję porozmawiać z jednym z najważniejszych twórców Horizon Zero Dawn. Było to już po wiadomości, że jeden z managerów japońskiego giganta postawił rudowłosą wojowniczkę na równi z Nathanem Drakem oraz Sack Boyem, czyli postaciami ikonicznymi dla firmy. Z jednej strony to niezwykłe miłe uczucie, a z drugiej poważna deklaracja, która pojawiła się jeszcze przed premierą tytułu. Kim jest zatem Aloy? Poznajemy jej historię właściwie od samego początku. W tej opowieści jest jednak mnóstwo znaków zapytania, a szukanie odpowiedzi to integralna część głównego zadania. Aloy jest sierotą, wyrzutkiem, a jej opiekunem jest Rost, który także został skazany na banicję. Dlaczego? To jeden z wątków historii.

Mała Aloy
Horizon Zero Dawn – pierwsze kroki w niebezpiecznym, choć cholernie pięknym świecie gry.

Horizon Zero Dawn to gra akcji z elementami RPG, której akcja toczy się w otwartym świecie. Właściwie od początku jesteśmy rzucani na głęboką wodę. Aloy musi nauczyć się podstawowych zasad przetrwania, a jako wyrzutek raczej nie powinna liczyć na wyciągniętą rękę ze strony przedstawicieli własnego gatunku. To postać z krwi i kości, która nawet z rozwiniętym drzewkiem umiejętności (punkty doświadczenia zdobywamy w procesie żmudnego zaliczania questów) jest łatwym celem dla przeciwnika, a pojedynki (o czym będzie za chwilę) potrafią sprawić, że serce będzie chciało wyskoczyć nam z klatki piersiowej. Czyni to główną bohaterkę postacią unikalną. Mamy kruchą (ale nie słabą) dziewczynę, której co prawda nie można odmówić woli walki, ale która nie staje się superbohaterem miażdżącym wszystkie, napotkane przeszkody w mig. Naszym głównym orężem nie jest siła, a technika, przebiegłość, inteligencja, taktyka. Aloy jest sama w tym wielkim, postapokaliptycznym świecie z bujną roślinnością i niebezpieczeństwami czającymi się za każdym rogiem.

Horizon Zero Dawn – każda wygrana potyczka (rozwiązana zagadka) sprawia, że uśmiech maluje się na twarzy.

Ziemia już nie należy do nas!

Świat jaki znamy już nie istnieje… od tysięcy lat. Aloy urodziła się tysiące lat po apokalipsie. Oczywiście nie wiemy na początku co do niej doprowadziło, ale wiadomo, że świat wylizał już rany. Natura znów przejęła władzę, a ludzkość wróciła do etapu życia w plemionach, które rywalizują ze sobą. Walczyć o przetrwanie musimy również z maszynami, które jakimś cudem zaczęły żyć niczym dzikie zwierzęta. Same potrafią się reprodukować, komunikować się, informować o zagrożeniach, mają instynkt, potrafią tropić i bezlitośnie rozprawiać się z zagrożeniami. Podczas naszej wędrówki nie raz będziemy zmuszeni do ucieczki – zwłaszcza, gdy na naszej drodze pojawi się potężny kłapak lub piłoząb (a istnieją jeszcze groźniejsze jednostki). Ludzie nauczyli się walczyć z maszynami, a pozyskaną z ich trupów technologię starają się zastosować np. do obrony. Twórcy gry zafundowali nam mnóstwo zadań dodatkowych. Co ciekawe – są one zróżnicowane i pozwalają przy okazji dowiedzieć się sporo o florze i faunie.

Horizon Zero Dawn – piękne okoliczności przyrody (niepowtarzalnej)

Nowy świat zachwyca. Jest piękny i bardzo niebezpieczny. Wielokrotnie jednak przyjdzie nam przerwać grę, zatrzymać się i podziwiać widoki – albo bujnej dżungli, albo pustyni. Artyści odpowiedzialni za stronę wizualną gry odrobili pracę domową – równie mocno potrafi zachwycić płynący pomiędzy skałami strumyk, co wyrastające ze zniszczonej, „antycznej” machiny wojennej drzewo. Na swojej drodze spotkamy nie tylko roboty! Będziemy mogli robić interesy z kupcami, walczyć z bandziorami. Czasem natrafimy na grupę łowców polujących na stwora (można im pomóc) lub walczące ze sobą stwory. Autorzy gry na każdym kroku jednak dają nam do zrozumienia, że w tym nowym świecie jesteśmy jedynie gośćmi, a nie gospodarzami.

Srogie manto, czyli lekcja pokory…

Wiele gier przyzwyczaja nas do tego, że po pewnym czasie łapiemy syndrom Boga. Nasza postać jest na odpowiednim levelu i właściwie żaden przeciwnik nie jest w stanie nam przeszkodzić w realizacji zadania. Na szczęście tutaj mamy odpowiednio zbalansowaną rozgrywkę. W przypadku Horizona możemy bowiem się srogo zdziwić. Niby jesteśmy na 20 poziomie, ale nadal nie możemy sobie za bardzo pozwolić na walkę w otwartym terenie. Ogromne maszyny są niezwykle niebezpieczne w pojedynkę (a co dopiero w grupie) i często zmuszają nas do zmiany trasy, a także czajenia się w krzakach. Gra w trybie normalnym zmusza nas do wysiłku (na twardzieli czekają jeszcze wyższe poziomy trudności). Bez walki nie da się przejść gry, więc należy postawić na rozwój umiejętności. Mamy trzy drogi – tropicielki, wojowniczki i karmicielki (cechy możemy rozwijać równomiernie lub postawić na konkretny zestaw cech). Pierwsza woli działać z ukrycia, druga poradzi sobie (lepiej) w otwartych starciach (ale bez przesady), a trzecia wyspecjalizuje się w pozyskiwaniu większej ilości surowców. Równie ważnym elementem co walka (lub unikanie jej) jest crafting. Eksplorując świat nauczymy się również tworzyć mikstury i pułapki, które pozwolą nam się uleczyć i zaskoczyć przeciwnika, a także lepszą broń. Co prawda podstawowym orężem znów stał się łuk z płonącymi strzałami, ale na szczęście ludzie potrafią  wykorzystać  nową technologię (wyszarpaną z ciał zabitych maszyn). Takie podejście do tematu sprawia, że gra da nam sporo radości i wyzwań.

Horizon Zero Dawn – mamy nadzieję, że nie macie lęku wysokości! Zjazd na tyrolce to „stały punkt programu”.

Podano do stołu, czyli smaczna mikstura!

Horizon Zero Dawn to jedna z tych produkcji, która budziła w graczach wielkie oczekiwania. W czasach „day one patch” otrzymaliśmy świetną grę, która spełnia pokładane w niej nadzieje. Ekipa z Guerilla Games stworzyła tytuł, który wciąga, pozytywnie zaskakuje, a gameplay nawet po kilkudziesięciu godzinach stanowi wyzwanie. Tak, Horizon to produkcja, którą można pokochać od pierwszego wejrzenia. To rasowe „postapo” ze wszelkimi najczęściej występującymi motywami charakterystycznymi dla gatunku. Mamy bowiem samotność głównej bohaterki, walkę o przetrwanie, wyprawę oraz eksplorację, mesjanizm i nowy świat, który powstał na zgliszczach starej cywilizacji.

Horizon Zero Dawn – twórcy gry pomyśleli o trybie foto znanym z serii „Uncharted”, który sprawia, że możemy robić genialne zrzuty z ekranu. Oczywiście warto podzielić się nimi ze znajomymi.

Jeśli podobał Wam się Wiedźmin 3 (a zwłaszcza odkrywanie znaków zapytania na mapie i podziwianie krajobrazów otwartego świata), Far Cry Primal (zwłaszcza brutalne reguły gry – kruchość ludzkiego żywota wobec bezlitosnych praw natury), seria Assassin’s Creed (tęskniliście za skradaniem się i skokami wiary), serię Uncharted – z ostatnią częścią na czele – (może się powspinamy?), a przede wszystkim Tomb Raider w wydaniu Square Enix (lubicie twarde kobiety z Larą Croft na czele?) to Horizon Zero Dawn jest dla Was. Znając wyżej wymienione gry poczujecie się w Horizonie jak w domu. To trochę tak – jakby twórcy gry – wybrali z wyżej wymienionych produkcji najfajniejsze elementy (nie jest to zarzut), zmiksowali je i polali własnym, doskonale przyprawionym sosem. Można jeść garściami. Smacznego!

Zobacz też:

Middle-Earth: Shadow of War – pierwszy trailer