Dying Light to gra, która jeszcze przed premierą wzbudzała spore sensacje. Tytuł zdobył łącznie 50 nagród i nominacji przyznawanych przez branżę oraz samych graczy. Ten tytuł wymieniany był jednym tchem w towarzystwie największych, światowych produkcji. 30 stycznia 2015 roku to data polskiej premiery tytułu. Ja sam mam ten przywilej, że gram już od kilku dni. Czas na pierwsze wrażenia.
VIDEO: Twórca parkouru, David Belle wchodzi do świata Dying Light
Grając w Dying Light pewnie nie raz zdarzy Wam się podskoczyć ze strachu. Gra jest tzw. survival horrorem. Zabawa polega nie tylko na łamaniu gnatów zainfekowanych mieszkańców miasta Harran, ale również na przeżywaniu kolejnych rozdziałów tej historii. Developerzy mocno postawili na fabułę. Zaczynamy jako rządowy agent, który zostaje zrzucony na spadochronie w sam środek zainfekowanego miasta. Czy jest to jakieś znane nam miejsce? I tak, i nie. Twórcy gry pomieszali wiele stylów, by stworzyć miasto, które co prawda nie istnieje w rzeczywistości, ale może przypominać nam znajome lokalizacje. Ja byłem zachwycony m.in. meblościankami w wieży. Niedokończony wieżowiec może skojarzyć się z podobną konstrukcją we Wrocławiu, gdzie swoją siedzibę ma Techland, a most z Los Angeles.
Nasz cel jest prosty – wylądować i zdobyć ważny plik, który jeśli zostanie opublikowany przez uwięzionych w zarażonym mieście rebeliantów, może ugodzić w rządowe interesy. Musimy zatem wkraść się w łaski walczących o przetrwanie ludzi i… Już na pierwszy rzut oka można domyślić się, że ta historia się skomplikuje. Czy będziemy wierni rządowej organizacji, dla której jesteśmy pionkiem? A może jednak nie zdradzimy swoich nowych przyjaciół, którzy od początku ratują nam skórę? Naszą przygodę rozpoczynamy zatem w Wieży. Ukryli się tam nieliczni, bo reszta mieszkańców Harran została zainfekowana wirusem podobnym do wścieklizny, ale zamieniającym ludzi w bestie.
Dying Light – artwork z gry. |
Jakie są pierwsze wrażenia?
Dying Light – screen z gry. |
Dying Light to przede wszystkim swoboda. Właściwie wszędzie możemy wejść. Mam na myśli wdrapywanie się na dowolny murek, budynek, skoki po dachach. Gra w tej części bardzo przypomina serię Assassin’s Creed, ale akcję dla rozróżnienia obserwujemy z pierwszej, a nie trzeciej osoby. To co mi się spodobało (ale również irytowało) to realizm. Upadek z wysokości naprawdę może nam pogruchotać kości i w efektowny sposób zakończyć nasz żywot w Dying Light.
Twórcy od początku rzucają nas na głęboką wodę. Żółtodzioby nie mają co liczyć na taryfę ulgową. To co jest fajne to dowolność w przechodzeniu kolejnych etapów w grze. Nie musimy walczyć! Możemy też nauczyć się uciekać przed hordami zombie wykorzystując właśnie parkour. Jeśli jednak decydujemy się na tzw. „bliskie spotkania trzeciego stopnia”, to otrzymujemy dość imponujący oręż. Oczywiście możemy sami konstruować broń (oraz ją ulepszać) lub nauczyć się stawiać wymyślne pułapki i czyścić tym samym teren z bezpiecznej odległości. Fajnym rozwiązaniem jest nagradzanie gracza punktami za rozwijanie określonej techniki. Jeśli jesteśmy „fighterami” rozwijamy walkę, a jeśli szlifujemy bieganie po dachach nasza postać będzie bardziej zręczna. Na plus należy zaliczyć również ogromną planszę – przejście miasta z jednego na drugi koniec zajmuje około 10 minut (i to biegiem). Gracze spędzą tu znacznie więcej czasu zaglądając w każdy zakamarek.
Dying Light – screen z gry. |
Dying Light to również tryb multiplayer. Możemy grać z kumplami lub nieznajomymi. Możemy zgodzić się na hordy zombiaków, które pojawiają się ze zdefiniowaną wcześniej częstotliwością, wybrać rozgrywkę w kooperacji lub jako zombie polujący na naiwniaków.
Podsumowując – Techland wykonał kawał dobrej i POTRZEBNEJ roboty. Warto podkreślić, że to polska produkcja, a nasz kraj powoli staje się liderem w świecie gier komputerowych. Przypominam, że jest to tytuł dla pełnoletnich graczy, więc nie dajcie się nabrać na słodkie oczy proszących dzieciaków. Sukces? Murowany – wystarczy spojrzeć na oceny publikowane w recenzjach 8+ (na 10 punktów możliwych) oraz wysokie notowania na Steamie (to już oceny graczy – ponad 80% pozytywów). Mam wrażenie, że Dying Light 2 kiedyś zagości na mojej półce.
Dziennikarz, prowadzący w radiu MUZO.FM, autor programu Restart