Bokka w Krakowie – czyli ludzie w maskach atakują. [VIDEO]

Kraków – drugie po Katowicach miasto na trasie koncertowej BOKKA Live Tour 2014. Drugie miejsce ataku ludzi z maskami. Kto nie miał jeszcze okazji uczestniczyć i nie chce poznać koncertowych rytuałów, niechaj nie czyta…

W piątek 21 lutego, w krakowskim klubie Fabryka odbył się koncert grupy BOKKA. Grupy, która być może przez swą tajemniczość budzi wiele kontrowersji, ale czymże to wszystko jest w obliczu tego jaką muzykę serwują? Ano zaledwie drobnym okruszkiem. Do koncertu podchodziłam z dość dużym dystansem, jakoś nie czekałam specjalnie. Ale jak wiadomo, to co zakazanie i nieodkryte kręci najbardziej. Dlatego musiałam ukryć ciut swe zdziwienie, gdy pod krakowską Fabryką zobaczyłam zawijającą kolejkę podekscytowanych ludzi, chcących usłyszeć a może i nawet bardziej zobaczyć BOKKĘ. Mniejsze zdziwienie ogarnęłoby mnie wtedy, gdyby była to godzina otwarcia „bram”. Ale nie, lada moment miał startować support.

Po wejściu do klubu okazało się, że ci, którzy stali przed klubem to zaledwie cząstka całego wydarzenia. Spora publiczność dzielnie oklaskiwała więc support, którym był zespół SoundQ. Bardzo przyjemne granie – spotkałam się nawet z opinią, że lepsze od samego dania głównego. SoundQ skończyli grać, podziękowali i powiedzieli: „Teraz przed Wami zagra zespół BOKKA, choć… może to tak naprawdę my jesteśmy BOKKĄ?” 😉 Czyli 'siejemy ziarno niepewności cz. 3′ 😉

Właściwie zgodnie z zapowiadaną godziną, na scenie pojawiła się BOKKA. Pięć osób w kosmicznie białych kostiumach. Na głowach maski – jeśli by się uprzeć to można by w nich i pospawać i ponurkować 😉 Ale swoje zadanie spełniły, gdyż ciężko było rozpoznać jacy to znani muzycy tak naprawdę pod nimi się kryją. Publiczność oszalałą. Krakowskie (ponoć) 800 osób zostało zalane masą dobrej muzyki na wysokim poziomie. Dźwięki odtworzone w zgodzie z tym co na płycie. Mocna dawka elektroniki pozwoliła każdemu wpaść w swój osobisty trans, również zespołowi, który – co było widać – miał wielką frajdę z cieszenia ludzi swoją muzyką. Nie zabrakło swobodnych tańców pod sceną i okrzyków radości z usłyszanych piosenek. Podczas koncertu zespół nie powiedział żadnego słowa. Interakcja z publicznością mimo wszystko była, bo przecież skoro nie da się powiedzieć to można napisać. Nie opiszę dokładnie jak to wyglądało, gdyż całkiem możliwe, że ci których ostrzegłam we wstępie by nie czytali, nadal czytają 😉

W ciągu tych prawie 90 minut electropowodzi Kraków usłyszał chyba cały debiutancki materiał. Publiczność bujała się więc w rytm m.in. singlowego Town Of Strangers, K&B, nakręcającego Strange Spaces, spokojnego Places I’ve Never Been To czy mojego ulubionego Paris. Nie zabrakło też niespodzianek w postaci utworu, którego nie ma na płycie oraz coveru CaribouKaili.

Koncert mnie pozytywnie zaskoczył, cała ta akcja z tajemnicą przestała mi przeszkadzać, wręcz stała się sensem, świetnym pomysłem i fajną całością. Być może dlatego, że wyobraźnia działa i pozwala dopasować pewne fakty, osoby, głosy, instrumenty, dając własny obraz tego, kim jest BOKKA. Chyba o to chodzi, Kraków dziękuje!Zobaczcie jak to wyglądało:

Musicaxe

BOKKA @ facebook