Chciałem nagrać coś pełnego energii, co sprawi że każdy będzie chciał śpiewać i tańczyć – powiedział w jednym z wywiadów Beck Hansen. Wygląda na to, że jego słowa są najlepszą recenzją wydanego niedawno krążka. Colors pojawił się ponad tydzień temu i nadal radośnie rozjaśnia jesienne dni.
Gdzieś na samym początku swojej kariery Beck wyznał, że nuży go obecna muzyka, która jest zbyt wypolerowana i oczywista. Loser, pierwszy wielki hit Hansena, wyłonił się z brudu i pozornego chaosu dźwięków i stał się niejako drogowskazem dla dalszych szalonych pomysłów. Z każdą kolejną płytą uciekał krytykom, którzy za wszelką cenę próbowali go zaszufladkować. Mieszał style i zgrabnie łączył je ze sobą, wydając kolejne płyty.
Kiedy masz dwadzieścia lat walczysz z całym światem, z upływem czasu szukasz w nim miejsca dla siebie i odkrywasz, że nie musisz już napinać się na każdym kroku. Być może dlatego od kilku lat Beck poleruje swoje dźwięki, czego efektem był przepiękny i nostalgiczny krążek Morning Phase. Płyta obsypana statuetkami Grammy i uznana za jeden z najlepszych albumów 2014 roku.
Beck Colors rodził się powoli, przez trzy lata. Wiele pomysłów lądowało w koszu, inne dawały nadzieję na coś lepszego. Nagrania powstawały w studio w Los Angeles, gdzie Beck i Greg Kurstin w każdej wolnej chwili eksperymentowali i nagrywali kolejne kawałki .
Nie było łatwo ponieważ Beck Hansen pochłonięty był promocją swojego poprzedniego krążka i niekończącymi się koncertami. Jak sam twierdził, w wypowiedzi dla NME, zawsze starał się przywieźć do studia odrobinę dobrej energii, którą próbował wpompować w nowe piosenki.
Obaj panowie znali się doskonale z czasów, kiedy Kurstin nie był jeszcze rozrywanym producentem Hello Adele. Towarzyszył wielokrotnie Beckowi podczas koncertów i w studiu nagraniowym. Pojawia się zresztą na płycie The Information i Modern Guilt. Tym razem wspólnie komponowali, produkowali i nagrywali wszystkie utwory na nowy krążek, z wyjątkiem singlowego WOW, przy którym pomagał Beckowi Cole M. Greif-Neill.
Pierwszym efektem wspólnej pracy duetu Hansen/Kurstin był, wydany w czerwcu 2015, utwór Dreams, który na nowym albumie pojawia się w odświeżonym miksie. Jedni zachwycili się rockowymi riffami, inni funkowym rytmem. Kanye West z pewnością pomyślał, że zmiana stylistyki nagrań Becka to zasługa jego krytyki. Nagranie poza USA przeszło bez większego echa, ale pojawiło się na soundtracku do FIFA 16.
Kolejny kawałek WOW pojawił się rok później. Mocny beat otoczony zwiewnymi syntezatorami. I znowu dla jednych był to powrót do Mellow Gold, dla innych kontynuacja doświadczeń z Morning Phase. Tymczasem Beck jak zwykle doskonale bawi się konwencją mieszając trap, hip-hop i pop i podając nam na talerzu optymistyczny numer z przesłaniem: Living every day like it’s just about to end, czyli Carpe Diem.
We wrześniu tego roku Beck ujawnił kolejny numer z płyty Beck Colors. Dear Life brzmi niczym numer wykradziony z tajnej szafki Paula McCartneya. Tuż po nim pojawił się kolejny, przebojowy Up All Night. Zaproszenie na klubowy parkiet, gdzie masz ochotę zostać całą noc.
Kolejne kawałki z płyty Beck Colors możecie smakować już sami. Każdy ma w sobie to coś, co sprawia, że automatycznie włącza się efekt tanecznej nogi. Lekki posmak syntezatorowej nostalgii za latami 80-tymi, w moim ulubionym Seventh Heaven. Genialny gitarowy refren w I’m So Free, który brzmi jak wczesny The Cars na dopalaczach, lub Weezer na imprezie.
Otwierający album, tytułowy Colors to kolejny, roztańczony, indie popowy numer, który z łatwością mógłby pojawić się na ostatnim krążku Friendly Fires. Tak samo kręcimy biodrami słuchając No Distraction, genialnego, lekko fankującego kawałka. Zwiewne falsety Becka uwiodą was w Square One. I na sam koniec przepiękny, balladowy Fix Me. Utwór, który z łatwością mógłby zmieścić się na poprzednim krążku Morning Phase, na Colors spełnia rolę doskonałego, przestrzennego hamulca. Wycisza emocje i daje wytchnienie.
Beck Colors to rewelacyjny przykład na to, że muzyka pop może być smacznym i dodatkowo utrzymanym na wysokim poziomie artystycznym dziełem. Duet Hansen/Kurstin podarowali nam dziesięć przebojowych kawałków, z których każdy może z powodzeniem stać się radiowym singlem. Słuchanie tej płyty to czterdziestominutowa czysta przyjemność, podczas której możemy naładować swoje baterie na długie jesienne wieczory.
Beck Colors to jednocześnie ultra- pozytywne przesłanie, które można streścić w kilku słowach: żyj każda chwilą, uśmiechaj się, kochaj, mów przepraszam i biegnij do przodu przed siebie. Niby banały, a jednak czasem zapominamy o tych najprostszych rzeczach w codziennej pogoni za szczęściem. Nowy krążek Becka to fantastyczna antydepresyjna pigułka, która przynosi radość i zmusza do tańca w słońcu.
ps. Jeśli gdzieś przeczytacie, że Beck się skończył, ponieważ zaczął nagrywać gładkie piosenki, to włączcie Colors i pomyślcie jakim smutnym i niekochanym grzybem musi być ten kto to napisał. 🙂
01. Colors
02. Seventh Heaven
03. I’m So Free
04. Dear Life
05. No Distraction
06. Dreams (Color Mix)
07. Wow
08. Up All Night
09. Square One
10. Fix Me
Na co dzień gada i gra na antenie MUZO.FM Czasem kiedy nie gada lubi coś napisać :).