Twelve Foot Ninja – muzyczna mieszanka na ostro [VIDEO]

Całe życie uczymy się i poznajemy świat. Często dziwi nas połączenie pewnych składników, wyobrażamy sobie, że nie będzie nam smakowało, jednak gdy spróbujemy to zazwyczaj jesteśmy mile zaskoczeni. Tekst o gotowaniu? Nie! Będzie o Twelve Foot Ninja, czyli specjalistach od łączenia metalu z zaskakującymi dodatkami.

Twelve Foot Ninja to australijscy przedstawiciele cięższej odmiany rocka, którzy chętnie eksperymentują i bawią się różnymi stylami muzycznymi.

Zespół powstał w 2008 roku w Melbourne. Ich początkowe wydawnictwa to EPki: New Dawn (2008) i Smoke Bomb (2010). Na pierwszy album trzeba było poczekać do 2012 roku, a jego nadejście zwiastował Project 12. To kampania trwająca dwanaście tygodni, w trakcie których co tydzień ujawniano jeden utwór w wersji cyfrowej wraz z dołączonym do niego komiksem. Zakończenie Project 12 zwieńczone było wydaniem debiutanckiego albumu Silent Machine. Trzeba przyznać, że to ciekawy sposób promocji.

Silent Machine to płyta ostra i dynamiczna, na której nie brakuje jednak spokojniejszych momentów i nagłych zwrotów akcji. Najlepszym przykładem otwartego spojrzenia kapeli na muzykę jest utwór Coming For You, w którym oprócz typowo metalowej sieczki słychać kubańskie rytmy. Połączenie raczej zaskakujące i przy pierwszym przesłuchaniu miałem wrażenie, że coś tu nie gra. Ale po kolejnych odsłuchach to odczucie zostało wyparte przez zachwyt nad tym niezwykłym miksem 🙂 A teledysk pokazuje, że chłopaki mają spory dystans do własnych osób i w przeciwieństwie do „prawdziwych metali” nie robią z siebie macho zjadających na śniadanie koktajl z gwoździ i żyletek razem ze szklanką. (info dla fanów lżejszej muzyki – po 40 sekundach klip łagodnieje i jest zabawny :))

W utworach Mother Sky i Vanguard usłyszymy elementy reggae i ponownie jest to strzał w dziesiątkę. Niesamowity głos wokalisty idealnie komponujący się z instrumentami wprowadza nas w stan błogiego rozluźnienia, by za chwilę zachęcić do rytmicznego potrząsania głową. Przez całą płytę Kin Etick daje popis swoich wokalnych umiejętności i w genialny sposób bawi się głosem.

Na płycie znajdzie się też coś dla ortodoksyjnych wielbicieli ciężkich brzmień. Ale nawet te kawałki mniej eksperymentalne i bardziej klasyczne mają swoje smaczki.

Na deser zostawiłem mój ulubiony numer Shuriken. Ten utwór to kwintesencja tego wszystkiego o czym pisałem wcześniej z domieszką dubstepu w końcowym fragmencie.

Całość prezentuje się wyjątkowo smacznie i chętnie będę wracał do płyty Silent Machine.

twelve foot ninja@facebook