Star Trek: W nieznane [RECENZJA]

Okres wakacyjny 2016 to wyjątkowo, pod względem filmów, nieciekawy czas. W kinach wieje nudą i brakiem dobrego repertuaru. Jednak z pomocą przyszła nowa odsłona Star Treka – W nieznane. Kto by się tego spodziewał, ale film wyreżyserowany przez Justina Lina to naprawdę świetne kino rozrywkowe!

W nieznane to najlepsza część serii

Fanem Star Treka nigdy nie byłem (w końcu miłość do Gwiezdnych Wojen na to nie pozwala), aczkolwiek pierwsza część J.J. Abramsa uwspółcześniła serię na tyle, że było można ją polubić. Jej kontynuacja – W ciemność. Star Trek – to, moim zdaniem, dwie, zmarnowane godziny seansu. Natomiast tegoroczna przygoda załogi USS Enterprise to olbrzymi krok w przód. W nieznane dostarcza nam wartką akcje, świetne efekty oraz co najważniejsze, udany sytuacyjny humor. Dowcip to największa zaleta letniego widowiska, który wypadł tak samo kapitalnie jak w Przebudzeniu Mocy!

kirk

O czym opowiada film?

Załoga USS Enterprise kontynuuje pięcioletnią podróż w poszukiwaniu nowych planet i cywilizacji. W pewnych okolicznościach wpadają w pułapkę. Zaatakowani przez chmarę nieprzyjacielskich statków dowodzonych przez złowieszczego Kralla rozbijają się na nieznanej planety. Załoga jest rozdzielona, gdyż jej większość została pojmana przez kosmitów. Kirk razem z towarzyszami, musi znaleźć sposób na wydostanie się oraz pokrzyżowanie okrutnych planów wrogów.

Jak wyszło?

Scenariusz Simona Pegga i Douga Junga dobrze balansuje między humorem, a powagą. Z jednej strony mamy poruszane kwestie psychologiczne głównych bohaterów czy niestabilnego pokoju na świecie, a z drugiej (głównie za sprawą Pegga) uśmiech rzadko schodzi nam z twarzy. Już początkowa scena daje do zrozumienia, że nowy Star Trek poszedł w ślady nowych Gwiezdnych Wojen oraz Strażników Galaktyki. W przypadku tego drugiego inspiracja była widoczna gołym okiem. Począwszy od Stacji Kosmicznej Yorktown nieco przypominającej Xandar, a kończąc na Jaylah, która skojarzyła mi się z Draxem. Wszakże w żadnym stopniu to nie przeszkadzało.

Odnośnie samej fabuły nie jest ona jakoś zaskakująca, jednakże jestem przyzwyczajony, że dzisiejsze kino akcji nie oferuje wciągającej historii. Tak, więc W nieznane, pod tym względem, nic nie traci w moich oczach, a poza tym film broni się na wielu innych polach. Scenariusz pełni jedynie tło do relacji między członkami załogi, które są głównym silnikiem napędowym obrazu Paramount Pictures.

Warto mieć na uwadze, że od widzów nie jest wymagana znajomość poprzednich części. Prawdę mówiąc oglądałem je lata temu i niewiele pamiętam, a nie przeszkodziło mi to w cieszeniu się seansem.

Elementami, które mi doskwierały były sekwencje walk. Nie mam nic im do zarzucenia, tyle że przeszkadzały mi błyski towarzyszące strzelaniu. Co chwila musiałem przymykać oczy. Ta kwestia nie wpływa na odbiór filmu, być może inni widzowie w ogóle tego nie odczują.

zacharyquinto-xlarge

 Podsumowując…

Nigdy nie sądziłem, że kiedykolwiek to powiem, ale jeśli kolejne filmy Star Treka utrzymają tak wysoki poziom, to mogę nawet nazwać się ich fanem. Widowisko Justina Lina to największa niespodzianka tego roku i na pewno nie pożałujecie wizyty w kinie! A ja już z wielką niecierpliwością wyczekuje czwartej części. Dobrze wiedzieć, że w tym momencie mamy, aż trzy świetne serie science fiction. 🙂