Spider-Man: Homecoming – recenzja

Spider-Man: Homecoming to już trzecia próba zekranizowania przygód Petera Parkera. Poprzednie filmy – trylogia Sama Raimiego i Niesamowity Spider-Man Marca Webba – nie do końca odzwierciedlały komiksowy charakter bohatera. Jednak fakt, że to w końcu Marvel Studios zajęło się produkcją oraz pamięć o udanym występie Pajączka w Civil War, dawały nadzieję na należytą ekranizację. Czy właśnie to otrzymaliśmy?

Droga do Spider-Man: Homecoming

Według mnie niemożliwą wydaje się nawet myśl, że coś mogło pójść nie tak. Filmowy Spider-Man nareszcie wrócił do Domu Pomysłów, a raczej nikt tak dobrze nie zna się na tym bohaterze jak właśnie Marvel. Udowodnili to już rok temu w filmie Kapitan Ameryka: Wojna bohaterów. W rolę młodego Petera Parkera nie obsadzono po raz kolejny trzydziestoletniego aktora, lecz dwudziestoletniego Toma Hollanda. Nowy odtwórca Człowieka Pająka został dobrany idealnie. Nie tylko wyglądał na piętnastolatka, ale świetnie też oddał charakter Parkera. Jednak wybór odpowiedniego aktora to tylko połowa sukcesu. Trzecia część Kapitana Ameryki pokazała, że studio ma pomysł na opowiedzenie historii najpopularniejszego bohatera Marvela. Prawdopodobnie będzie to najciekawsza postać Marvel Cinematic Universe, ponieważ, w przeciwieństwie do innych superbohaterów, Spider-Man będzie dorastać z każdym kolejnym filmem. Najpewniej zaobserwujemy jego drogę od nastolatka do dorosłego mężczyzny. Już Wojna bohaterów świetnie zarysowała nam, kim będzie ten bohater od pierwszego filmu – zwykłym chłopakiem, który wykonuje bardziej przyziemne misje, starając się godzić swoje heroiczne czyny z obowiązkami szkolnymi. Spider-Man: Homecoming skrupulatnie kontynuuje pomysł rozpoczęty w Kapitanie Ameryce i sprawia, że na kolejne części będziemy czekać z wypiekami na twarzy.

Spider-Man: Homecoming

Niełatwo jest być nastoletnim superbohaterem

Spider-Man: Homcoming absolutnie kupuje mnie tym, że główny bohater jest dopiero na początku swojej drogi. Nie stał się niepowstrzymanym herosem zaraz po otrzymaniu nadludzkich mocy. W filmie popełnia mnóstwo błędów, które spowodowane są brakiem doświadczenia oraz młodym wiekiem. Peter Parker jest zanadto porywczy i nie zważając na wszystko, angażuje się w sprawy, do których jeszcze nie dorósł.

I tu pojawia się Iron Man, którego obecności niektórzy mogli się obawiać. Jednak gwiazda filmowego uniwersum nie pojawia się jedynie, by do kin przyciągnąć większą liczbę widzów. Tony Stark staje się dla Petera mentorem. Lider Avengers uważnie obserwuje poczynania Spider-Mana, zabraniając mu pewnych rzeczy, mając na uwadze jego bezpieczeństwo. Jednak, jak to nastolatkowie mają w zwyczaju, Peter „wie lepiej” i rady opiekuna ma w głębokim poważaniu.

Pragnący zostania członkiem drużyny Avengers, Spider-Man, spotyka przestępców posługujących się tajemniczą bronią. Trop wiedzie go do postaci odgrywanej przez Michaela KeatonaSępa. Adrian Toomes to starszy mężczyzna, który w trosce o rodzinny dobrobyt handluje narzędziami mordu własnej produkcji. Jako budulca używa kosmicznych kryształów  pozostawionych na ulicach Nowego Jorku po walkach z obcymi z pierwszej odsłony Avengers. Peter Parker w pojedynkę stara się rozwiązać tę sprawę i powstrzymać nielegalną sprzedaż towaru Sępa.

Spider-Man: Homecoming

Michael Keaton w roli Sępa

Po obejrzeniu Homecoming po prostu trzeba poświęcić kilka słów głównemu antagoniście. Z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że Andrian Toomes to naprawdę dobrze napisany czarny charakter, a takich w filmach Marvela można szukać ze świecą. Nie jest to „bandzior”, który jest zły, bo jest zły. Nie ma sztampowego planu, by przejąć władzę nad całym światem. Jest po prostu zwykłym robotnikiem, który ma problem z utrzymaniem swojej rodziny. Gdy nadarza się okazja, to w dobrej wierze zstępuje na ciemną ścieżkę dla dobra najbliższych. Wątek ten przypomina bardziej seriale Marvela od Netflixa, niż filmy kinowe. Zyskuje on jeszcze więcej dzięki wspaniałym umiejętnościom aktorskim Michaela Keatona, ale to chyba było do przewidzenia, prawda?

Byłby to złoczyńca wręcz idealny, gdyby w filmie znalazło się więcej scen z jego udziałem, a rozmowy były ciut dłuższe. Niestety czułem się, jakby większość konwersacji pomiędzy nim a innymi postaciami było przygotowanych na potrzeby zwiastunów. Zdaje sobie sprawę, że filmy te są przygotowane również pod młodszych odbiorców, więc twórcy nie przedłużają rozmów i uzupełniają je scenami akcji. Pomimo wszystko postać Sępa to krok w dobrym kierunku i liczę, że przynajmniej Spider-Man będzie się cieszyć pełną gamą dobrze napisanych złoczyńców.

Co innego można powiedzieć o drugim przeciwniku Spider-Mana. Tak jak Sęp był wręcz świetny, to jego pomocnik Shocker (Bokeem Woodbine) sprawiał wrażenie, jakby został napisany na kolanie. Równie dobrze mógłby być zastąpiony przez jakiegokolwiek innego bandziora.

Teen Drama w wykonaniu Marvela

Filmowe Uniwersum Marvela uraczyło nas już Heist Movie, Spece Operą czy kinem szpiegowskim. Jednak twórcy nie przestają serwować nowymi gatunkami filmowymi. Tym razem kolejny epizod niekończącego się serialu superbohaterskiego podany jest w formie Teen Dramy.

Spider-Man: Homecoming

W przeciwieństwie do poprzednich filmów o Człowieku Pająku, Spider-Man: Homecoming przywiązuje większą wagę do szkolnego życia Petera Parkera. Sytuacje, związane ze szkołą stanowią dobry punkt do budowy i rozwoju bohatera. Poza tym wprowadzają mnóstwo humorystycznych scen, które plasują film bardzo wysoko w rankingu najzabawniejszych produkcji Marvela (być może jest na szczycie).

W tym filmie mocniej skupiono się na realiach szkolnych, niż w poprzednich ekranizacjach Spider-Mana. Pojawiają się ciekawi bohaterowie o (w dobrym tego słowa znaczeniu) typowych szkolnych charakterach. Zamiłowany w Gwiezdnych Wojnach przyjaciel Parkera, Ned (Jacob Batalon), nieco „inna” Michelle (Zendaya) oraz obiekt westchnień głównego bohatera, Liz (Laura Harrier) to mocny trzon tego filmu. Nie brakuje również imprez czy międzyszkolnych turniejów wiedzy. Tak więc Homecoming w dużej mierze kręci się wokół tego tematu i pewnie tak pozostanie przez kilka najbliższych filmów, kiedy Peter będzie jeszcze licealistą.

Szczególnie podobają mi się momenty, kiedy Peter musi być odpowiedzialny w związku posiadaniem supermocy. Ma wiele możliwości, by zrobić z nich użytek na rzecz swojej popularności i jego wewnętrzne dylematy bardzo dobrze uwypuklają problemy tego bohatera.

Czy Spider-Man: Homecoming to najlepszy film z Filmowego Uniwersum Marvela?

Spider-Man: Homecoming

Być może moja pozytywna opinia jest trochę pochopna, w końcu jestem świeżo po seansie, ale pojawienie się Spider-Mana w uniwersum filmowym było moim wielkim marzeniem. Jest to flagowy bohater Marvela, który posiada mnóstwo niesamowitych historii do opowiedzenia. Poza tym zapewne wiele osób ma z tą postacią wiele sentymentalnych wspomnień. Pamiętam jak zachwycałem się serialem Spider-Man: The Animated Series z 1994 roku czy komiksami wydawanymi przez TM-Semic i Dobry Komiks. Jednym z tych komiksów była właśnie konfrontacja z Sępem co tylko sprawiało, że jeszcze bardziej nie mogłem się doczekać na ten film.

Reżyser Jon Watts z całą swoją ekipią nie zawiódł. Dostarczył nam przezabawny film z bardzo dobrym i przemyślanym scenariuszem. Nie brakowało w nim również jednego i arcyważnego zwrotu akcji, który mnie, jak i widzów na sali, naprawdę zaskoczył. Dobre wrażenie zostało jeszcze spotęgowane przez to, że w filmach Marvela zwykle nie możemy liczyć na zawiłości fabularne.

Jeśli w tym tygodniu wybieracie się do kina, to nie zapomnijcie odwiedzić przyjaciela z sąsiedztwa!