One-Punch Man #1 – Czyli jedna z ciekawszych mang ostatnich lat!

Kiedyś na bieżąco kolekcjonowałem mangi, jednak po pewnym czasie przeniosłem się na komiksy amerykańskie i europejskie. Po prostu znudziły mnie wszechobecne schematy mangowe i wolałem trochę odpocząć od tego gatunku. Przerwa skończyła się gdy na naszym rynku pojawił się nowy tytuł One-Punch Man! Przekonajcie się dlaczego…

ok_one-punch_man_01O One-Punch Manie dowiedziałem się gdy zadebiutował pierwszy teaser serii anime. Na starcie zaintrygował mnie wygląd głównego bohatera, bardziej przypominał superbohaterów z komiksów amerykańskich, niż japońskich. Gdy trochę poczytałem o fabule uznałem, że być może ten tytuł będzie czymś nowym w gatunku Shounen. Znudziły mnie wszechobecne schematy występujące w „One Piecach”, „Narutach” czy innych „Hunterach x Hunterach”, które były inspirowane kultowym dziełem Akiry Toriyamy – Dragon Ballem. Większość z shounenów jest bardzo podobna. Zwykle głównym bohaterem jest nastolatek obdarzony magicznymi zdolnościami, które rozwija ciężką pracą by pokonać wszelkie zło oraz spełnić swoje największe marzenie. Tematy do bólu oklepane, choć nie mówię, że są złe – bardzo je lubię, jednak po pewnym czasie nie są już dla mnie tak wciągające. 

Tymczasem pojawia się One-Punch Man. Manga autorstwa ONE oraz Yusuke Muraty. Opowiada ona o dwudziestopięcioletnim Saitamie, superbohaterowi z zamiłowania oraz najpotężniejszemu człowiekowi na całym świecie. Znany jest z tego, że kończy swoje walki po zadaniu pierwszego ciosu. Kiedy większość bohaterów komiksowych jest dopiero na początku drogi, Saitama osiągnął już swój cel, a przez wyczerpujący trening zdążył już nawet wyłysieć. Bohater nie czuje się również spełniony, ponieważ zbyt proste walki nie dają mu już takiej satysfakcji, a przeciwnicy nie są dla niego wyzwaniem. Właśnie ta historia spowodowała mój powrót do komiksu japońskiego.

Kupując tę mangę kierowałem się jedynie powyższymi informacjami. Wiedziałem tylko, że tytuł przyjął się bardzo dobrze na całym świecie i że ma dużą rzeszę fanów, jednak otwierając komiks nie do końca wiedziałem czego się spodziewać. Otrzymałem coś zupełnie innego, niż myślałem… I nie zawiodłem się.

one-punch_man_1dOne-Punch Man napisany przez ONE oprócz ciekawego pomysłu okazał być w dużym stopniu parodią… I to jaką parodią. Komiks parodiuje wszelkie shounenowe schematy, które pojawiają się we wszystkich popularnych pozycjach, od których uciekłem dla amerykańskich komiksów. Była to bardzo miła niespodzianka, jednak to nie znaczy, że komiks nie przypadnie do gustu osobom nie miłuącym tego gatunku. Nie ma tu żartów w stylu Gintamy, gdzie trzeba być „hardcorowym mangowcem” by wszystkie wyłapać, lecz będą zrozumiałe dla osób, które chociaż parę razy zetknęły się z shounenem. Humor w komiksie jest świetny (a nie przypominam sobie by kiedyś rozbawiła mnie jakaś manga… No może poza JOJO). Pewnie przyczyniło się do tego znakomite tłumaczenie. Na wielką pochwałę zasługują polskie wersje imion bohaterów (nie wymienię, by zostawić niespodziankę) oraz onomatopeje – musiało to być duże wyzwanie, aby narysować wszystkie „kszuuu, bam, ciach” od nowa. Wielkie uszanowanie dla grafików
Fabularnie manga nie jest zbyt skomplikowana, w sam raz na jeden wieczór. W pierwszym tomie przedstawiono dwóch głównych bohaterów – wcześniej omawianego Saitame oraz Genosa. Ten drugi jest cyborgiem, pragnącym zostać uczniem Saitamy oraz posiadającym straszliwą historię, o zemście i utracie rodziny (nie brzmi znajomo?).

 

Ilustracje Muraty są świetne, ale na początku trochę historii. Pierwotnie ONE publikował swoje dzieło w formie web-komiksu. Seria szybko stała się popularna w Japonii i w roku 2012 osiągnęła 7.9 milionów odsłon. Rysownik Yusuke Murata skontaktował się z ONE by stworzyć remake serii. W ten sposób możemy śledzić historię z dużo lepszymi ilustracjami. Najmocniejszą stroną japońskiego rysownika jest przedstawienie scen walki, ponieważ są one bardzo dynamiczne i bez problemu możemy wyobrazić sobie ruch. Rysunki ludzkich postaci nie wyróżniają się na tle innych mang. Jednak bardzo przypadło mi do gustu przedstawienie Saitamy, które nie przypomina mi żadnego innego bohatera. Zamiast wymyślnych kolorowych włosów czy innych akcesoriów jest zupełnie łysy i całkowicie zwyczajny. Co ciekawe te cechy powodują, że bohater staje się tak samo charakterystyczny jak inne shounenowe postaci. Jeśli chodzi o wszelkie monstra, bo w końcu w tym fikcyjnym mieście ataki potworów to codzienność, to spodobała mi się ich „kiczowatość” w stylu japońskich filmów – Kaiju – oraz nawiązania do znanych nam już postaci z mang i anime.
Jakość polskiego wydania jest fantastyczna! W przeciwieństwie do większości mang otrzymaliśmy komiks w powiększonym formacie, dzięki czemu czyta się wygodniej, a rysunki podziwia się z jeszcze większą przyjemnością. Oby jak najwięcej tytułów było wydawanych w tym formacie. Standardowo komiks posiada obwolutę, jednak mamy miłą niespodziankę w postaci zupełnie innej okładki pod nią.
Jakość polskiego wydania jest fantastyczna! W przeciwieństwie do większości mang otrzymaliśmy komiks w powiększonym formacie, dzięki czemu czyta się wygodniej, a rysunki podziwia się z jeszcze większą przyjemnością. Oby jak najwięcej tytułów było wydawanych w tym formacie. Standardowo komiks posiada obwolutę, jednak mamy miłą niespodziankę w postaci zupełnie innej okładki pod nią.
One-Punch Man to naprawdę interesujący, zabawny, wyróżniający się i dość specyficzny tytuł na naszym rynku. Nie mogę doczekać się, by poznać nowych bohaterów oraz dalsze przygody Saitamy. Ciekawi mnie jak zostanie poprowadzony jego motyw rutyny walki oraz czy uda mu się znaleźć godnego rywala. Nie oglądałem anime, więc nie mam żadnego pojęcia co będzie dalej, ale liczę, że historia rozwinie się do przodu oraz stanie się bardziej zawiła.

 

Jeśli ktoś byłby zainteresowany pierwowzorem mangi to zobaczcie oficjalną stronę One!
 
Polski wydawca: Japonica Polonica Fantastica