Oglądałem Batman: Zabójczy Żart od 30 minuty

Batman: Zabójczy Żart to jeden z niewielu komiksów, które naprawdę uwielbiam. Długo czekałem na animowaną ekranizację tego dzieła, jednak niestety została ona fatalnie odebrana przez fanów. Właśnie dlatego obejrzałem ją od trzydziestej minuty.

Dlaczego nie zdecydowałem się na obejrzenie Killing Joke w całości?

joker

Już przed premierą Batman: Zabójczy Żart w internecie pojawiło się dużo kontrowersji. Ludzie narzekali na słabo prezentujące się animacje i (co dla mnie najważniejsze) na dodany przez scenarzystów wątek niepasujący do swojego pierwowzoru. Dokładnie rzecz biorąc pierwsze trzydzieści minut zostało „wzbogacone” o wątek Batgirl, czyli alter-ego Barbary Gordon.

Po fali negatywnych opinii właśnie odnośnie pierwszej półgodziny filmu, pomyślałem, że ciekawie będzie najpierw zobaczyć Zabójczy Żart od momentu, kiedy rozpoczyna się „prawdziwa ekranizacja” komiksu. Czy takie oglądanie w ogóle ma sens?

100% fabuły z komiksu

joker-4

Jeszcze nie oglądałem całości Zabójczego Żartu, ale czy bez tego zagmatwanego początku istnieje jakiś powód, dla którego warto to zobaczyć? Oczywiście dla osób niezaznajomionych z dziełem Alana Moore’a i Briana Bollanda jest to świetna okazja do poznania tej rewelacyjnej historii… Ale co z fanami komiksu? Czy oni też mogą oglądając film w taki sposób znaleźć coś dla siebie? Chyba tak, bo ja bawiłem się naprawdę dobrze.

Joker = Mark Hamill

joker-5

Komiksowy Batman: Zabójczy Żart to arcydzieło ze względu na niesamowite przedstawienie Jokera. Tak samo jest w ekranizacji. Mark Hamill to aktor, który od wielu lat w prześwietny sposób podkłada głos i zarazem staje się najważniejszym przeciwnikiem Człowieka Nietoperza. To właśnie jego umiejętności aktorskie są jednym z powodów dla których warto obejrzeć tę animację.

Po przeczytaniu historii obrazkowej ma się ochotę zobaczyć tę historię w formie filmu. Hamill sprawia, że postać Jokera ożywa. Świetnie potrafi balansować między zupełnym szaleństwem, a normalnością. Ten aktor sprawił, że nawet dokładnie znając historię Killing Joke, po raz kolejny mogłem zachwycić, się jak wspaniale został tu wykreowany ten psychopata.

Animacja

zabojczy-zart

Odnoszę wrażenie, że animacja w Batmanie była bardzo nierówna. Wygląda na to, że do niektórych ujęć twórcy w ogóle się nie przykładali, a do innych tak. Tworzy to bardzo dziwną dysproporcję między dobrą jakością rysunków, a prawie pustymi kadrami.

Bardzo podoba mi się oldskulowy ton animacji, jednak gdyby tylko studio miał do dyspozycji większy budżet wypadłoby to dużo, dużo lepiej.

Tak czy siak muszę stwierdzić, że genialnie jest zobaczyć w ruchu mój ulubiony komiks. Zwłaszcza, że większość scen są po prostu wyjęte z pierwowzoru.

Zakończenie

dobra-scena

Może tylko ja tak miałem, ale końcowy moment Killing Joke bardziej podobał mi się w filmie niż w komiksie. Szybko tłumacząc się – Mark Hamill uautentycznił „ostatni żart” Jokera. Po prostu miałem ciarki oglądając to… Jarałem się! 🙂

Wszystko dzięki temu, że film nie starał się psuć tego co udało się komiksowi. To znaczy, że tak samo jak w oryginale spotkamy się z niedopowiedzeniem. Nie będzie nam podane na tacy, co dalej stało się z Jokerem i Batmanem.

Czy ostatnie 40 minut Zabójczego Żartu, można traktować jako oddzielny film?

batman-i-joker

Oczywiście za niedługo jeszcze raz obejrzę Batman: Zabójczy Żart, tym razem w całości, ale tak naprawdę… nie potrzebuję nic więcej, niż to co dostałem. Naprawdę mi się podobało, choć i tak jedynym sposobem poznawania tej historii jest najpierw przeczytanie komiksu, potem filmu od trzydziestej minuty i dopiero, jako dodatek, całości. Animację w tej formie można potraktować jako hołd dla tego świetnego dzieła Moore’a i Bollanda.