Między lodem a niebem

31 maja udałem się do Kina Muranów w Warszawie na film „Między lodem a niebem”. Czy warto go obejrzeć?


Między lodem a niebem to francuski dokument Luca Jaqueta, opowiadający o życiu Claude’a Loriusa, człowieka, który ponad pół wieku temu zaczął badać Antarktydę. Przy swojej pierwszej wyprawie glacjolog zrozumiał, że ten skuty lodem kontynent stanie się jego życiem. Jako pionier odkrył, że istnieje jakiś związek między efektem cieplarnianym, a ilością dwutlenku węgla w atmosferze.
 
Dokument to naprawdę świetny montaż archiwalnych materiałów z podróży Loriusa na Antarktydę, zawierający od czasu do czasu przepiękne, zapierające dech w piersiach zdjęcia lodowców. Reżyser i montażysta z misterną dokładnością poskładali pomieszane filmy dokumentujące wyprawy w spójny obraz, jako tło do historii 82-letniego glacjologa.
 
Obraz można traktować jako swoistą, trochę wybrakowaną biografię pana Claude’a. To właśnie on przez cały film opowiada o swoim szalenie ciekawym życiu zawodowym. Jednak, w dokumencie brakowało mi czegoś o jego życiu osobistym. Zupełnie nie chodzi mi o to, by Lorius zaczął nam się spowiadać ze wszystkiego, co powinno pozostać między nim, a najbliższymi. Raczej myślę o tym, jak ponad 20 ekspedycji mogło wpłynąć na jego prywatność. Jak jego rodzina reagowała na rozłąkę, która trwała tak długo? Bez tego, Claude’owi w filmie zabierana jest ludzkość i wydaje się, jakby nie robił nic, poza wędrówkami na Antarktydę.Claude’a Loriusa poznałem jako osobę, która nie boi się ryzykować, zawsze zdeterminowaną, pełną pasji. Zdecydowanie Między lodem a niebem może zainspirować wielu ludzi do tego, by zawsze szukali odpowiedzi na pytania zadawane w naszej głowie.
 
Podobało mi się, jak film w przystępny dla mnie sposób przedstawił trudny temat wpływu CO2 na ocieplenie klimatu. Zrozumiałem cały skomplikowany proces badań tego zjawiska i teraz uważam go za niezwykły. Naukowcy egzaminując śnieg, mogli zobaczyć jaki związek, na przestrzeni 400 000 lat, miał dwutlenek węgla i jaką temperaturę powietrza. Okazało się, że człowiek ma gigantyczny wpływ na efekt cieplarniany. Temat dokumentu o tyle jest fascynujący, że dotyczy każdego z nas. Ma on wywołać emocje u osób obojętnych na sprawy globalnego ocieplenia, bo z każdym następnym przejazdem samochodu czy nieoszczędzaniem energii jesteśmy coraz bliżej do zniszczenia Ziemi. Podczas seansu wyjątkowo rozśmieszyła mnie jedna sytuacja. Wyobraźcie sobie: Połowa filmu. Naszym oczom ukazuje się, trwające bardzo długo, ujęcie góry lodowej. Nagle zaczyna się robić zimno, bo pracownicy kina włączyli klimatyzację… To się nazywa dobre wczucie w film! I jak tu uśmiech ma zejść z twarzy, podczas czegoś takiego?!