Dinomanta #1 – Prolog – recenzja

Powoli wkręcam się w polskie komiksy. Najnowsze postapokaliptyczne dziecko  Sol Invictus Komiks z dinozaurami w roli głównej pt. „Dinomanta” udowadnia, że warto.

Byłem bardzo ciekaw gdzie tym razem zabierze nas wydawnictwo. By mieć niespodziankę wiedziałem jedynie, że będzie dużo dinozaurów, więc podczas czytana pojawiło się niemało elementów zaskoczenia.

Dinomanta rozgrywa się w bardzo dalekiej przyszłości. Nawet w dalszej niż w tej, w której podróże międzyplanetarne są rzeczywistością. Scenarzysta Michał Rudzki zaserwował nam opowieść, w której ludzkość po wielu latach wychodzi z podziemi, służących do krycia się przed zniszczonym światem w wyniku wojen nuklearnych. Przez tyle czasu Ziemia zmieniła się nie do poznania. Jej wygnani przez własną głupotę mieszkańcy mogą znów zaczerpnąć świeżego powietrza i nie obawiać się promieniowania.

Niestety to nie znaczy, że mogą czuć się bezpieczni. Podczas ich nieobecności powróciły prehistoryczne Dinozaury, a w zarośniętych lasach wyrosły śmiercionośne rośliny. Cywilizacja jaką znaliśmy już nie istnieje. Po świecie podróżują plemiona, które za wszelką cenę starają się przetrwać. Nadziei dodaje im wiara o przyjściu na świat wybrańcy, który przywróci ich dawną świetność. Głównym bohaterem Dinomanty jest Perun. Doświadczony, brodaty mężczyzna jest wędrownym handlarzem, który posiada pewien niezwykły dar. Mianowicie potrafi rozkazywać dinozaurom dzięki czemu posiada silnych sprzymierzeńców.

Pierwszy zeszyt serii, który pełni rolę prologu, zgrabnie przedstawia nietypowy postapokaliptyczny świat oraz zapoznaje nas z zaklinaczem bestii. Na obecnym etapie ciężko wypowiadać się o fabule komisu, ponieważ jeszcze na dobre się nie rozpoczęła. Świetną koncepcją jest upadek cywilizacji i powrót do jej korzeni w postaci plemion. To wszystko przyczynia się do tego, że mam niemałe oczekiwania w stosunku do rozwoju historii w kolejnych odcinkach. Jestem ciekaw w jaki sposób potoczą się losy Peruna, co wskazuje na to, że prolog Dinomanty świetnie spełnił swoje zadanie. Lekko zarysował z czym będziemy mieć do czynienia, ale i również zaintrygował na tyle, by oczekiwać kontynuacji z niecierpliwością. Na całe szczęście komiks nie jest kolejną ciężką, mroczną i przygnębiającą opowieścią postapokaliptyczną, lecz przedstawiana jest w trochę luźniejszej formie. Dowodem będzie dobry wątek humorystyczny, który tak naprawdę „wygrał” cały zeszyt.

Niestety strona rysunkowa, za którą odpowiada Filip Gutowski nie stoi na tak wysokim poziomie jak treść. Kreska jest dosyć nierówna. Część kadrów prezentuje się całkiem dobrze, niestety większość z nich wypada dużo gorzej. Projekty postaci, twarze, dinozaury czy niektóre sceny zostały wykonane porządnie, jednak bardzo rażą błędy w anatomii oraz rysunki sprawiają wrażenie zbyt mało dokładnych co niepozytywnie wpływa na odbiór całości. Natomiast kolory znanego nam z Lisa Jakuba Oleksów i debiutantki na rynku komiksowym Igi Stolpe trzymają poziom.

Szczególnie podoba mi się przewaga zielonych barw. Przyczepiłbym się jeszcze do rozmywania poszczególnych elementów np. tła. Do filmów taki efekt blur może pasować, ale niekoniecznie do komiksów. Oczywiście jest to mocno subiektywne zdanie i innym ten efekt może się spodobać. Mam nadzieje, że rysunki, które są właściwie jedyną wadą komiksu, chodź bardzo istotną, rozwiną się w następnych zeszytach, a mają potencjał.

Komiks Michała Rudzkiego oraz Filipa Gutowskiego jest warty przeczytania. Oryginalny pomysł na historię oraz sytuacyjny humor składają się na przyjemną lekturę. Niestety trochę krótką i pozostawiającą niedosyt, ale w końcu taka jest już jej forma wydania. A poza tym czy czytaliście jakikolwiek komiks, którego integralną częścią są DINOZAURY? Raczej wiele takich nie znajdziemy, a umieszczenie ich pośród ludzi zostało rozwiązane zaskakująco.

Polecamy Dinomantę, czekamy na następne zeszyty oraz na kolejne ciekawe projekty wydawnictwa Sol Invictus Komiks.